Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Sword and Fairy: Together Forever — prawie jak Final Fantasy

Co jakiś czas zerkamy na tytuły, które przychodzą do nas ze wschodu. Wszakże takie Black Myth: Wukong zapowiada się przynajmniej na dobrą produkcję. Czemu więc nie obserwować również innych produkcji pochodzących z azjatyckich regionów?

Ponad rok temu sprawdzaliśmy nieznane zachodniemu graczowi Xuan-Yuan Sword VII, które pokazywało, że RPG akcji z Azji zaczynają być coraz bardziej przystępne dla zachodniego gracza. Nawet „siódemka” w tytule nie powodowała, że gracze mogliby mieć obawy co do tego, czy zrozumieją produkcję tak, jak powinni. Niestety, nie wszystkie gry starające się dotrzeć do szerszego, zachodniego grona odbiorców, osiągają cel. Z przykrością stwierdzam, że omawianie dziś Sword and Fairy: Together Forever właśnie do takich należy.

Kiedy uczeń nie może przerosnąć mistrza

Sword and Fairy: Together Forever najprościej jest opisać jako próba naśladowania Final Fantasy. O ile co do jakości japońskich przygód nikt nie ma wątpliwości, to w przypadku tak mało znanych tytułów, jak Miecz i wróżka potrzebujemy się jeszcze przekonać. Ciekawscy będą wiedzieli, że „Together Forever” to w oryginalnej nazwie „Sword and Fairy ”. Czy możemy tutaj wskoczyć do zabawy tak jak w przypadku Xuan-Yuan Sword VII, czy dowolnej odsłony serii Final Fantasy? Twórcy zarzekają się, że tak… ale ja niestety muszę się z tym nie zgodzić.

W Sword and Fairy: Together Forever ma się wrażenie bycia wrzuconym w sam środek sezonu serialu, którego wcześniej ani razu nie widzieliśmy. Świat przedstawiony w grze nie jest tak „realistyczny” jak w Xuan-Yuan Sword, gdzie seria po części uczy nas innej kultury. Sword and Fairy to czyste fantasy ze swoimi nazwami lokacji, bohaterów czy przeciwników, które ciężko zapamiętać. Nie ułatwia to zatem zrozumienia historii skąpanej w azjatyckiej myśl kreatywnej. Wystarczy, że powiem jednym z bohaterów jest Yue Quingshu, jeden z ostatnich pozostałych członków sekty Mingshu czy Xiu Wu, czyli bóstwa, które straciło boski miecz i musi pozostać w ludzkim świecie. 

Sword and Fairy jest papierowe

Oprawa graficzna ma specyficzny charakter. Tytuł wygląda jak gra z PlayStation 3, której ktoś znacząco podkręcił tekstury. Mamy zatem masę lokacji, które są puste. Przeciwnicy nas atakujący nie wyróżniają się, niczym co sprawiałoby, że zachwycimy się jakimiś detalami. Udźwiękowienie również nie urywa. Na szczęście — muzyka nie drażni.

W tytule toczymy niejedną walkę, ale o ile efekty czy animacje widoczne podczas starć naprawdę potrafią zrobić pozytywne wrażenie, tak już problemem jest poczucie intensywności starcia. Postaciom i wrogom jakby brakowało wagi, a każdy był lekki jak kartka papieru. Wszystko to sprawiało, że gracz tracił jakąkolwiek satysfakcję, a co za tym idzie — przyjemność z gry. 

Sword and Fairy: Together Forever

Szukajcie gdzie indziej

Jeśli zatem szukacie w grach czegoś nowego, nieszablonowego, pochodzącego z regionu świata, który tworzy gry trochę inaczej — na pewno nie próbujcie Sword and Fairy: Together Forever. Niestety!