Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Sephonie — platformówka rodem z PS2

Produkcje studia Analgesic Productions są wyjątkowe. Możecie ich znać szczególnie z Anodyne i Anodyne 2. Gry unikatowe, zarówno pod względem treści jak i wyrazu. Pierwsza część graficznie jest osadzona w stylistce Super Nintendo/GBA. Jej sequel natomiast jest już platformówką 3D z estetyką rodem z pierwszego Playstation. Mamy 2022 i do rąk graczy trafia Sephonie, tytuł niezwiązany fabularnie z poprzednimi dziełami twórców, ale dokładnie kontynuujący ich linię.

Sephonie opowiada historię trzech naukowców w trakcie podróży badawczej.

Dochodzi do katastrofy morskiej. Na szczęście cała grupa szczęśliwie ląduje na brzegu tajemniczej wyspy. Nie mając szans na wydostanie się z potrzasku, postanawiają ją zbadać. Pod jej powierzchnią odkrywają ogromną sieć jaskiń, pełną dziwnych istot. Całkiem rozumnych, jak się prędko okazuje.

Historia równie głęboka co sieć jaskiń

To akurat typowe dla Analgesic Productions. Ich gry to coś więcej niż zwykły kawałek kodu. To interaktywne, pełne dziwności opowieści, które swoją specyficzną ekspresją zawsze przekazują coś więcej, niż na pierwszy rzut oka może się wydawać. W Anodyne trzeba ciągle czytać między wierszami. Wydaje ci się, że prowadzisz zwykłą rozmowę z NPC gdzie ten opowiada ci o sobie albo wspomina o jakimś wydarzeniu. Wraz z rozwojem historii docierasz jednak do następnej warstwy fabuły – która kompletnie zmienia odbiór usłyszanych wcześniej słów. Analgesic Productions lubuje się w takim stopniowym łączeniu kropek wraz z postępem rozgrywki.

W Sephonie mamy to samo. Niestety, znowu to samo. Gra pod względem fabularnym trafi chyba tylko do zagorzałych fanów studia i ich poprzednich tytułów. Nie ujmuję tego do końca jako zarzut, nie każdy gatunek jest przeznaczony dla każdego odbiorcy. Sam widziałem siebie jednak jako tego wielbiciela – i powiedzieć, że się rozczarowałem, to jakby nic nie powiedzieć. Wtórność Sephonie uderza od pierwszych chwil. Przegadane historie o niezrozumieniu przez otaczający świat, o niemożliwości wyrażenia swojego „ja”: przeżyłem już to wszystko; narracja jest powolna, rozlazła, rozbita. Bardziej mnie rozpraszała, odrzucała od gry, niż do niej przyciągała.

Tak samo nieinspirująca jest rozgrywka

Choć przyznam, że Sephonie to mimo wszystko kompetentnie wykonany 3D platformer. Posiada responsywne, uczciwe, aczkolwiek dość specyficzne sterowanie. Chwilę zajęło mi przyzwyczajenie się do używania biegu, do wskakiwania na ściany, parkouru oraz podwójnego skoku. Po czasie jednak przywykłem, pamięć mięśniowa zaczęła działać. Jeśli zdarzały się pomyłki, to gęsto rozmieszczone checkpointy pomagały w szybkim powrocie do jaskiń. To otwarte lokacje, które same sobą zachęcają do eksploracji i eksperymentowania dokąd jeszcze uda się dotrzeć. A nuż na tamtym oddalonym występie skalnym ukryta będzie jakaś znajdźka? Niektóre z nich są naprawdę wymyślnie porozmieszczane. Choć kompletnie opcjonalne, warto ich szukać, by lepiej poznać bohaterów gry.

Eksploracja podziemi to jedno, drugie to napotykane okazy fauny i flory unikatowej dla Sephonie. Bohaterowie jak na naukowców przystało, chcąc zbadać te stworzenia, muszą się z nimi „połączyć”. Coś jakby wgrać dane o nich do swoich systemów badawczych. To „łączenie” to kluczowy element Sephonie. Jest to minigra w rodzaju miksu tetrisa i wyzwań typu „połącz 3 elementy”.

sephonieNie rozumiem sensu tej mechaniki

Jest banalna do opanowania i nie stanowi absolutnie żadnego wyzwania. Po drugim, najdalej trzecim razie staje się kompletnie wtórna. Ot, ułóż kilka klocków tu i tam, połącz ze sobą jak najwięcej elementów tego samego koloru i zdobądź za nie jak najwięcej punktów. I tak w kółko, aż tych punktów będzie wystarczająco dużo, by gra uznała, że już wystarczy. Tę „zabawę” trudno nazwać czymś więcej niż wybijającym z rytmu zapychaczem. Na dodatek kompletnie niepasującym do reszty rozgrywki.

Naturalną koleją rzeczy muszę wspomnieć o warstwie audiowizualnej obecnej w Sephonie. Tak jak w Anodyne 2 byliśmy graficznie w erze pierwszego Playstation, tak tym razem lądujemy gdzieś w okolicach początku XXI wieku i efektów rodem z Playstation 2. Tekstury może i dostajemy w wyższej rozdzielczości, ale z ilością szczegółów podobnej do tych sprzed 20 lat i niewielką różnorodnością. Taka stylistyka może się podobać, szczególnie że jest wykonana ze smakiem. Projekty map i stworzeń są pomysłowe, kolorowe i co klasyczne dla Analgesic Productions  dziwne, powykręcane oraz nienaturalne.

Bardzo spodobała mi się ścieżka dźwiękowa, dostępna zresztą do zakupu oddzielnie, jako DLC. Idealnie towarzyszy rozgrywce, wprowadza nutkę tajemniczości i przygody do poczynań bohaterów.

Jako ciekawostkę warto dodać, że Sephonie jest w 100% kompatybilne ze Steam Deckiem, mimo braku takiego oznaczenie na karcie gry w sklepie Valve. Jeżeli więc sprzęt posiadacie to śmiało można tytuł tam odpalić.

sephonieJestem rozdarty w ocenie Sephonie

Z jednej strony dostałem solidną platformówkę 3D z przyjemną grafiką oraz udźwiękowieniem, a z drugiej strony jest to tytuł wtórny z rozczarowującą i nieinspirującą historią. Z przykrością stwierdzam, że całość się nie broni. Elementy platformowe są przyzwoite, ale nie na tyle dobre, by specjalnie dla nich kupować grę. Może następna gra Analgesic Productions bardziej do mnie przemówi?