Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Encased – rosyjski mix Fallouta i Wasteland

Post-apokaliptyczne erpegi przeżywają w ostatnich latach pewien renesans, ale nadal brakuje czegoś, co zmiotłoby konkurencję. Tego, co Larian robi z Baldur’s Gate 3 gdy mowa o przedstawicielach gatunku osadzonych w świecie fantasy. Gracze głównie czekają na przebudzenie śpiącego od wielu lat giganta. Mowa tu oczywiście o serii Fallout, której dwie pierwsze odsłony przeszły do historii. Tych jednak nie widać, a w ostatnich czasach doświadczyliśmy, chociażby powrotu serii Wasteland oraz pojawienia się Atom RPG. Dziś z kolei mam dla Was kolejny interesujący tytuł w tym klimacie – Encased od rosyjskiego studia Dark Crystal Games.

Czym Encased wyróżnia się na tle konkurencji?

Podczas gdy Wasteland oraz Atom RPG są typowymi światami postapo, bez dodatkowych elementów nadprzyrodzonych, w Encased towarzyszą nam wszędzie. Mamy lata siedemdziesiąte. Świat od dawna nie jest tym, jak znamy go z kart historii. Gracz zaczyna rozgrywkę przyjeżdżając do tajemniczej kopuły organizacji CRONUS, w której to dostaje zadanie sprawdzenia, co się stało z oddziałem wysłanym do sprawdzenia reliktu, z którym stracili kontakt. Dalsze wydarzenia powodują destabilizację porządku świata, zwiększenie poczucia zagrożenia oraz na dobrą sprawę otwierają grę – skończyliśmy prolog. Nie chcę tego bardziej rozpisywać, ponieważ uważam ten wstęp za bardzo interesujący i byłaby szkoda go spoilerować.

Cała gra opisywana jest jako Sci-Fi post-apokaliptyczny erpeg… i tym rzeczywiście jest. Nadprzyrodzone moce, anomalie, tajemnicze relikty – to wszystko składa się na te elementy Sci-Fi, które w Encased zagrały perfekcyjnie. Dodajmy do tego klimat lat 70-tych i otrzymujemy bardzo interesujący świat.

Tworzenie postaci, czyli to, co w erpegach lubimy najbardziej.

Tworząc swojego bohatera, gracz ma do wyboru pięć skrzydeł, do których należy w organizacji. W białym pracują naukowcy; czarne to wojskowi oraz strażnicy; srebrne to liderzy zarządzający ludźmi; niebieskie to inżynierzy, a pomarańczowe to przestępcy, którzy to dostali drugą szansę i dostają najprostsze (i najmniej przyjemne) zadania.

Wybór skrzydła jest bardzo ważny w kontekście dalszego budowania postaci, jednak oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć naukowca, który chodziłby z ciężkim karabinem maszynowym. Warto jednak pozostać przy tym samym pomyśle na postać od samego początku. W moim przypadku był to pracownik srebrnego skrzydła, zbudowany pod charyzmę. Urodzony lider i mistrz dialogu, który każdego mógł przekonać do posłuchania go. Bycie przedstawicielem danego skrzydła daje też często inne linie dialogowe, szczególnie w przypadku rozmów z innymi pracownikami organizacji CRONUS. Jako “srebrny” nie byłem w stanie proponować hipotez naukowcom, ale mogłem rozkazywać wojskowym, by złożyli mi raport na temat sytuacji, ponieważ w hierarchii byłem nad nimi. Dzięki temu widać, że tytuł ma spory potencjał na ponowne poznawanie gry.

Dalszy etap budowania postaci jest już standardowy dla innych gier rpg. Wybieramy kilka pożądanych cech, które chcemy najbardziej rozbudować oraz pewne wady i zalety. Nic skomplikowanego, wszystko standardowe dla gatunku i dobrze wykonane.

A jak się w Encased gra?

Bardzo dobrze. Tytuł spędził 2 lata we Wczesnym Dostępie na Steam i to widać. Produkt został dopracowany pod wieloma względami i wiele elementów zagrało bardzo dobrze. Nie oznacza to jednak, że jest to gra idealna – na zarzuty też znajdzie się czas.

Walka mocno przypomina to, co widzieliśmy w Wasteland 3. Potyczki prowadzone są w trybie turowym. Jest to dla mnie plusem, chociaż czasami potrafiły  trwać bardzo długo. Ja jestem jednak fanem pomijania starć wtedy kiedy tylko to możliwe, więc mnie nie to nie dotknęło. Każdy ma kilka punktów akcji na turę do wykorzystania na poruszanie się, użycie konkretnych umiejętności lub przedmiotów. Warto podkreślić, że możliwe jest przejście gry w trybie pacyfisty. Fani pierwszych Falloutów poczują się tu jak w domu.

Możliwość unikania starć jest tym, co mnie w Encased chwyciło. Głównie się skradałem, a gdy trafiałem na ludzi – moją bronią był dialog, dopiero później kierowałem się w stronę brutalniejszych rozwiązań. Czułem, że wszędzie mam sporo możliwości, głównie ze względu na bardzo dobrze rozpisane dialogi. Encased to momentami książka, i nie jest to dla mnie żaden zarzut. Na dodatek jest też dobrze udźwiękowiona, ponieważ zadania z głównej osi fabularnej mają nagrane dialogi. Być może jednak dla wielu barierą nie do przeskoczenia będzie fakt, że gra nie posiada polskiej lokalizacji.

Świat jest pół otwarty. Znowu przywołam na myśl Fallouta, ponieważ system poruszania się po świecie mi go przypomina. Mamy konkretne lokacje, a poza nimi są pustkowia. Czasami pojawi się jakiś losowy event, który przerwie nam podróż, ale poza tym raczej przemieszczamy się z widoku mapy. Lokacje dzieli spora odległość, więc czasami konieczne jest rozbicie obozu, by odpocząć, nawodnić się i najeść.

Nie wszystko jednak jest idealne.

Pomimo wielu zalet, znajdę w Encased sporo wad. Przede wszystkim – JEST ZBYT DUŻO DO ZBIERANIA. Naprawdę, ja nie wiem, kto wpadł na pomysł nawalenia tak wielu skrzynek do sprawdzania, ale w pewnym momencie miałem już gdzieś sprawdzanie całych pomieszczeń w celu znalezienia kilku śrubek czy innych niezbyt potrzebnych pierdół. Zamiast wprowadzić z 2-3 miejsca w pomieszczeniu do sprawdzenia, czasami mamy ich nawet 10. Być może miał być to element realizmu, by bardziej urzeczywistnić te lokacje, ale w mojej opinii jest to zbędne.

Jest on jednak konieczny przez inną mechanikę, która jest tutaj źle zaprojektowana. System craftingu na papierze wygląda w porządku. Możemy tworzyć sporo rzeczy ze znalezionych przedmiotów i całość jest bardzo intuicyjna. Problemem jednak są ilości surowców, które są konieczne do wytworzenia przedmiotów. Żeby mieć wystarczającą ilość surowców naprawdę trzeba sprawdzać wszystkie te zakamarki. A to zajmuje sporo czasu. Może lepiej to sobie odpuścić? Chciałbym, by twórcy coś z tym zrobili, ponieważ jest to rzecz, która naprawdę potrafi zniechęcić.

W wielu dyskusjach czytałem też zarzuty o zbyt niski poziom trudności. Coś w tym może być, ponieważ ja nie umiem grać w tego typu gry i zawsze odbijam się jak od ściany, a w przypadku Encased tego problemu nie miałem pomimo grania na najwyższym poziomie trudności. Jest to taki odpowiednik normalnego poziomu z wielu gier – i dla wielu jest to zbyt mało, co mogę zrozumieć. Zresztą trudność ogółem jest tutaj bardzo ciekawym tematem – wiele mechanik mogłoby zostać lepiej zbalansowanych. Trochę mnie to dziwi w kontekście dwóch lat we Wczesnym Dostępie, ale z tego co wiem to i tak jest spora poprawa względem tego, jak wyglądało to wcześniej.

 Encased jest bardzo solidnym tytułem.

Wspomniane wady może i irytowały, ale nie zmieniło to mojej opinii o grze, która jest bardzo pozytywna. Pod względem oprawy audiowizualnej oraz optymalizacji, Encased również radzi sobie bardzo dobrze i nie mam do czego się przyczepić. Elementy Sci-Fi zagrały tutaj bardzo dobrze i stworzyły świat, który chce się poznawać. Narracja w voice-actingu robi swoje i bardzo przypadł mi do gustu głos narratora. Jeżeli lubicie post-apokaliptyczne erpegi, to Encased warto się zainteresować. W dodatku, w momencie pisania tej recenzji, pojawiła się pierwsza spora aktualizacja do gry, więc widać, że twórcy mają pomysł na poprawianie tego tytułu. Polecam.