Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Songs of Conquest – Hirołsy wróciły, ale warto jeszcze poczekać

Fani serii Heroes of Might and Magic przeżywają ostatnio bardzo przyjemne chwile. Główna seria może i zawodzi, ale niedawno otrzymaliśmy ciepło przyjęte Hero’s Hour (nasza recenzja dostępna jest tutaj), a teraz doszła do tego długo wyczekiwana premiera we Wczesnym Dostępie. Za produkcję Songs of Conquest, które to ma być duchowym spadkobiercą HoMM odpowiada studio Lavapotion. Czy udało im się sprostać oczekiwaniom?

Songs of Conquest to inspiracja, ale nie kopia

Jeżeli graliście w jakiekolwiek Hirołsy, to bez problemu odnajdziecie się w Songs of Conquest. Twórcy nie ukrywali swoich inspiracji kultową serią i wiele rozwiązań skopiowali. Nadal rozwijamy swój zamek, poruszamy się po mapie niczym w planszówce, mając ograniczoną pulę punktów akcji w swojej turze. Walka to nadal turowe pojedynki, w których wysyłamy swoje jednostki i okazyjnie rzucamy potężne czary. To nadal są stare, dobre Heroesy. Jednak im bardziej zagłębimy się w tytuł, tym więcej różnic zauważymy. Mamy wprawdzie zamek, ale jego przestrzeń jest ograniczona. W dodatku wszystkie budynki powstają na zewnątrz zamku, co sprawia, że miasta z zewnątrz wyglądają bardzo ładnie.

Nadal rekrutujemy jednostki, jednak tym razem nie czekamy już do poniedziałku, by przyjąć nowe siły w swoje szeregi. Zamiast tego, mamy określoną liczbę dziennego przyrostu istot, którą możemy zwiększać specjalizując miasta. Na szczęście mając kilka takich miast, nie musimy co chwila przenosić się między nimi, by zrobić nowe jednostki – wprowadzono punkt zbiorny, który pozwala na rekrutację żołnierzy z każdej naszej osady w jednym miejscu. Zmiana na plus, bo ja zawsze w tego typu grach miałem bohaterów, którzy służyli za zwykłych chłopców na posyłki do postaci na polu bitwy.

Przestało być też możliwe tworzenie nieskończenie potężnej armii. Na bohaterów nałożony został limit, który możemy zwiększać, odpowiednio rozwijając naszą postać. Według niektórych fanów jest to negatywna zmiana, ale ja akurat odebrałem ją pozytywnie – jest dodatkowym utrudnieniem, które zmusza do większego planowania.

Songs of Conquest

Od strony wizualnej mamy prawdziwe przeniesienie serii na współczesne komputery.

Oprawa utrzymywana jest w pixelartowym stylu i wygląda po prostu ślicznie. Czuć ten baśniowy klimat, a rozwinięte miasto robi wrażenie. Czasami jedynie grafika lekko się zlewa z przedmiotami, z którymi możemy wejść w interakcję, ale myślę, że zostanie to naprawione.

Tych zmian jest więcej, ale też nie chcę odkrywać przed Wami wszystkich nowości. Jest tego jednak wystarczająco, bym o Songs of Conquest nie mówił jako o zwykłej kopii Heroes 3. Tę grę stworzyli fani serii, którzy jednak mieli na nią własne pomysły i chcieli zrobić coś swojego. Lavapotion spełniło oczekiwania i dowiozło tytuł, który może w przyszłości być kultowym. Jednak, czy już teraz?

Songs of Conquest

Wczesny Dostęp, niestety

Pomimo tych wszystkich zmian i ogólnego zadowolenia z gry, odczuwam jednak drobne rozczarowanie, które raczej na pewno minie za kilka aktualizacji. Mianowicie, Songs of Conquest cierpi na problemy wieku dziecięcego – mało zawartości, kiepską optymalizację i popsuty balans rozgrywki. Ale pokolei.

Do dyspozycji gracze otrzymali dwie kampanie na dwie frakcje, po 4 misje każda. Trochę mało. Były one ciekawe, ale zdecydowanie zbyt krótkie. Jeżeli granie w zwykłe potyczki Was nie interesuje i chcielibyście dostać do tego jeszcze chociaż namiastkę historii, to polecam, przynajmniej póki co odpuścić sobie Songs of Conquest  – na więcej musimy poczekać.

Jeżeli chcielibyście zagrać w potyczki, to też mamy problem. Map może nie jest mało, ale brakuje w nich losowości – zawsze wyglądają tak samo, co w grze tak nastawionej na eksplorację jak Songs of Conquest według mnie jest nie do przyjęcia. Na początku oczywiście nie stanowi to problemu, ale po wielu godzinach może zacząć to nużyć. Pod tym względem dużo lepiej wypadło chociażby Hero’s Hour.

Przyznam się jednak, że w potyczki zbyt długo nie grałem. Nie wiem, czy jest to tylko mój problem, ale optymalizacja w tym trybie kompletnie się psuła. Symulacja tur przeciwników zajmowała czasem i 20 sekund, w czasie nawet gdy nie widziałem ich jeszcze na mapie. Trwało to zdecydowanie zbyt długo. W kampanii takiego problemu nie miałem, ale tam też gra nie symulowała tylu przeciwników. Okazyjnie też zdarzały się straszne spadki klatek powodujące drastyczne spowolnienie rozgrywki – restart gry pomagał.

Songs of Conquest

Ostatnim, do czego mogę się przyczepić, jest balans gry.

Mam wrażenie, że między frakcjami różnice są zbyt duże, przynajmniej z punktu widzenia mało doświadczonego gracza, jakim z pewnością jestem. W kampanii nie miałem za bardzo jak rozwijać swoich jednostek. Nagle pojawił mi się znikąd silny przeciwnik. Udało mi się go pokonać, ale zaraz po tym pojawił się kolejny. Problem też jest z opłacalnością rekrutacji niektórych jednostek – skoro mamy ich ograniczoną liczbę, to niektórych nie widzę sensu rekrutować. Niektóre czary wydają się też być zbyt silne, a inne zbyt słabe. Pomimo długiej listy, regularnie korzystałem tylko z kilku z nich. Podobnie jest z przedmiotami – robią one zbyt mało, by rotowanie nimi miało jakiś sens. Gdy już ich zbierzemy kilka, to nie ma sensu zbierać ich więcej.

Jest tutaj też kilka mniejszych problemów, które jednak nie wpływają za bardzo na rozgrywkę. Interfejs mógłby być czytelniejszy, bo przełączanie się między postaciami jest niewygodne. Gra wprawdzie oferuje polską wersję językową, ale okazyjnie niektóre słowa nie są przetłumaczone.

Songs of Conquest

Songs of Conquest jednak zapowiada się bardzo dobrze.

Narzekam i narzekam, ale widzę w tej grze ogromny potencjał. To jednak Wczesny Dostęp i gra właśnie po to tutaj trafiła – by takie wady wyeliminować. Wierzę, że gdy się nad tym popracuje, to otrzymamy tytuł kultowy. Odbiór na Steam jest bardzo pozytywny, a fani serii pieją z zachwytu. Dlatego prawdopodobnie, jeśli jesteście fanami serii, Songs of Conquest spodoba Wam się już teraz. Ja natomiast wolę jeszcze chwilę poczekać, przynajmniej dopóki znacznej poprawie nie ulegnie optymalizacja i tempo rozgrywki. Twórcy zapowiadają wiele zmian i ufam, że je dowiozą. Jest aktywnie działająca społeczność, dodająca wiele nowych map i scenariuszy. Niedługo pojawi się również wsparcie dla modyfikacji. Jest co obserwować, a według karty na Steam, tytuł ma spędzić w tej fazie około rok czasu. Wydaje mi się, że jest to realny termin na ukończenie prac nad tymi problemami.