Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Arboria — niekończąca się pętla śmierci

System kreowania postaci jest bardzo ważny dla wielu graczy. Potrafią oni spędzić masę godzin, tworząc swój wymarzony indywiduum. Możliwość „życia” jako wyidealizowana forma dostępna tylko w naszej wyobraźni to mokry sen wszystkich graczy. Czymże jest taki bohater, jak nie ucieleśnieniem wewnętrznych pragnień każdego z nas?  Co byście jednak powiedzieli, gdyby po każdej śmierci bylibyście zmuszeni tworzyć nowego bohatera? Przywiązujecie się do danej postaci, przeżywacie nią wiele pięknych i często ciężkich chwil, po czym poprzez własną nieuwagę umieracie i jedyne miejsce, gdzie możecie ją zobaczyć to cmentarz. Witamy w kolon… Arborii.

arboria

Arboria — Yotuńska wyprawa przez piekło

Już na samym wstępie, po rozpoczęciu gry wita nas bardzo komiczny widok. Dowiadujemy się, że drzewo-ojciec, który stworzył całą rasę Yotunów jest chore. Jego korzenie skażone są czymś, co powoli zabija całe nasze plemię. Jeśli wkrótce nie wydobrzeje, nasz lud spotka zagłada. W tym właśnie momencie na scenę wchodzi Raggar — buntowniczy Yotun, który oświadcza, że głęboko gdzieś ma wszystkich Bogów. Aby pokazać, jak bardzo ich nie szanuje, zaczyna załatwiać swoją potrzebę wprost na ołtarz. Następnie zabija wszystkich zgromadzonych i ucieka.

Naszym zadaniem jest go powstrzymać. Wielki szaman prosi święte drzewo, aby wydało na świat wojownika, który zdoła go pokonać. Rodzi ono Gobboka — niezbyt kumatego Yotuna, który razem z wróżką wyrusza do mrocznych podziemi, gdzie udał się Raggar. Po krótkim samouczku znajdujemy stwórcę całego zamieszania. Martwego. Myślicie, że to już koniec? Otóż nic bardziej mylnego! Teraz głównym złym zostaje sterowany przez nas wcześniej Gobbok. Po drodze do celu znalazł on tajemniczą czapkę, która skorumpowała jego umysł.

Sprawy nie można tak zostawić, trzeba go powstrzymać! Z tego powodu, drzewo znowu musi wydać na świat kolejnego dzielnego męża, który powstrzyma Gobboka i zapobiegnie szerzącej się zarazie.

Nosił wilk razy kilka

Tym razem możemy w końcu wybrać postać, która najbardziej nam się podoba. Oczywiście słowo „podoba” jest mocno przesadzone. Każdy z dostępnych Yotunów mógłby uczestniczyć w konkursie na najbardziej szkaradną mordę i mieliby zagwarantowane wysokie miejsca.

Wybierając naszego chwilowego protagonistę, musimy patrzeć na jego indywidualne cechy. Mogą one być pozytywne, bardzo ułatwiając dalszą rozgrywkę albo negatywne, którego przykład widzicie powyżej. Arboria mocno stoi humorem. Nie ma tutaj za dużo fabuły, ale jak już się pojawia, to potrafi sprawić, że wybuchniecie śmiechem. Dużą zasługę mają tutaj aktorzy głosowi, którzy wykonują fenomenalną robotę. Czuć w ich głosie wiele emocji i często mówiąc jedną rzecz, czujemy, że mają coś całkowicie innego na myśli.

Przerażająca przeprawa przez lochy

Rozgrywka w Arboria polega na wyruszaniu naszymi  Yotunami do losowo generowanych podziemi. Nie są to typowe lochy, gdzie zdobywamy dużo przedmiotów, a przeciwników znajdujemy okazjonalnie. Tutaj na każdym kroku coś chce Cię zamordować, wszędzie rozłożone są różnego rodzaju pułapki, a atmosfera jest tak gęsta jak zamrożone masło. Wszystko tutaj gnije, rozkłada się, nie znajdziecie tu nic zdrowego. Idealnie obrazuje to wszechobecną zarazę i chorobę wyżerającą drzewo Yggr. My jako świeżo urodzony Yotun musimy sobie jakoś poradzić i powoli, różnymi sposobami leczyć pojedyncze korzenie. Nie jest to łatwe zadania. Oprócz wrogo nastawionego otoczenia, w każdej komnacie są chmary stworzeń czekających tylko na naszą zagładę. Dodajmy do tego niesamowicie ograniczone możliwości leczenia i dostaniemy grę, gdzie umieramy co kilka minut.

Ważne jest też, co zrobiliśmy w poprzednim życiu, ponieważ Bogowie cały czas patrzą. Jeśli są zadowoleni, to dostaniemy wiele bonusów dla kolejnego wcielenia, jeżeli natomiast są niezadowoleni, to z miejsca nasza postać jest przekreślona. Możemy w wioskowym hubie ulepszać umiejętności za walutę zdobytą podczas naszych poprzednich przepraw. Będąc tam, warto również zajrzeć na cmentarz, gdzie pokazani są wojownicy, którzy podczas swojego życia zdobyli najwięcej osiągnięć. Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać… jedzenie ze stołówki. Dają one jeden wybrany bonus, który aktywny będzie przez całe życie obecnego Yotuna. Taka właśnie jest Arboria. Całość można opisać trzema krótkami słowami. Fight. Die. Repeat. 

Arboria — gra o wielu zaletach i jednej wadzie

Wszystko okraszone jest bardzo prostą, lecz przyjemną rozgrywką. Nasi Yotunowie poruszają się bardzo żwawo, robiąc różnej szybkości uniki w zależności od wagi zbroi, jaką nosimy. Rodzajów dostępnych broni jest wiele i każdą gra się zupełnie inaczej, więc wszyscy znajdą coś dla siebie. Okazjonalnie zdobędziemy różne mutageny, które często całkowicie zmienią nasz styl grania. Na naszej drodze znajdziemy również różne runy, które po złączeniu z używanymi przedmiotami mogą dać nam różne ciekawe bonusy. Możemy dzięki temu cały czas eksperymentować, przez co prędko nie zaznamy monotonii.

Jedyną wadą, jaka gra posiada, jest według mnie oprawa graficzna. Powiedzieć, że jest ona szkaradna to jak nic nie powiedzieć. Rozumiem, że w pewnym sensie taki był zamysł, w takim gnijącym świecie nie powinno być niczego pięknego. Uważam jednak, że wszystko ma granice dobrego smaku i Arboria zdecydowanie ją przekroczyła. Często po prostu nie da się patrzeć na wszelkie parszystwa, jakie spotykamy. Jest to jednak tylko moja osobista opinia i jestem w stanie uwierzyć, że znajdą się tacy, którym będzie się to podobać.

arboria

Przechodząc do sedna, uważam, że Arboria to naprawdę solidny tytuł. Jest idealny na krótkie posiedzenia. W końcu kto by nie chciał w 15 minut przeżyć dwóch żyć? Wszystkie elementy gry są bardzo przyjemnie zaprojektowane i niezbyt wymagające, dzięki czemu każdy gracz może spędzić tutaj wiele przyjemnych chwil. Jeżeli oczywiście jest fanem przegniłych lochów pełnych grzybów i robali. Osobiście tytuł bardzo polecam, potrafi on dostarczyć wiele rozrywki i jestem pewien, że będę do niego wracał od czasu do czasu.