Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Hell Architect – czy warto zostać piekielnym zarządcą?

Pamiętajcie drodzy czytelnicy. Za życia musicie być grzeczni, ponieważ jeśli będziecie grzeszyć, to traficie do Piekła. Zastanawiacie się, jak tam jest? Możecie to sprawdzić w Hell Architect,  gdzie wcielicie się w zarządcę jednego z pięter czeluści piekielnych. I uwierzcie mi, nie chcielibyście tam trafić.

Jak się tutaj dostaliśmy…?

Witamy w Piekle. Swoje życie przeżyłeś/aś niezgodnie z zasadami, więc za karę całą resztę wieczności spędzisz jako sługa zarządcy. Będziesz na każde jego skinienie. Jeśli ten rozkaże ci wskoczyć do wrzącego garnka, ty zrobisz to z radością. Jeśli rozkaże ci wejść do wyciskarki krwi – wykonasz to bez chwili wahania. Może akurat będziesz mieć trochę szczęścia i zwolni się wakat przy którymś z lżejszych stanowisk, jak wykopaliska czy produkcja żywności. Tylko uważaj, podobno niektórych uwielbiają nadziewać na pal…

Tak wygląda Hell Architect w pigułce. Tytuł ten, jak już wspomniałem, polega na zarządzaniu jednym piętrem Piekła. Będziemy musieli wykonywać wszystkie zachcianki wyżej postawionych bestii. Zawsze można też wybrać tryb swobodny, chociaż na start zalecałbym jednak zabawę z gotowymi scenariuszami.

Lubię patrzeć jak cierpią

Najważniejszym kompromisem, jaki należy osiągnąć, by odnieść sukces w Hell Architect, jest znalezienie złotego środka pomiędzy wykorzystywaniem grzeszników, a zapewnianiem im wszystkich potrzeb. Bo okazuje się, że nawet w Piekle trzeba dbać o potrzeby fizjologiczne takie jak jedzenie, picie, wypróżnianie się czy spanie. Gdzieś tam oczekują również, że dostarczysz im coś do zabawy. Ale tutaj stos z czaszek jest wystarczający… Z tym jedzeniem i piciem też nie ma co przesadzać. Korytko to  i tak są dla nich luksusy, a picie możemy pobierać z wychodka. Po co ma coś się marnować?

Esencją Piekła jest cierpienie. To właśnie mamy dostarczyć grzesznikom. Wszystko poprzez dostarczania im tyle przyjemności, że nawet oni tego nie wytrzymają. Bo okazuje się, że nawet Ci bezbożnicy mają jakieś granice, po których przekroczeniu wykitują. Jednak kiedy już zadbamy o te potrzeby to mamy przed sobą szereg możliwości. Wyciskanie krwi z podwładnych, elektryzowanie, parzenie, schładzanie – wszystkie tortury jakie możemy wymyślić. Ponieważ pamiętajcie, nic nie jest tak ważne, jak Cierpienie.

Potrzeby w Hell Architect

Za zdobyte punkty możemy stawiać nowe budowle. Poza Cierpieniem istnieje jeszcze jedna ważna waluta – Esencja. Podobnie jak poprzednia, związana jest ona z zadawaniem bólu swoim podwładnym, jednak w nieco inny, brutalniejszy sposób. Mianowicie, aby zyskać Esencję, należy… zamordować swojego podwładnego. Możemy go nadziać na pal, obrzucić krwiożerczymi robakami czy też wydłubać mu oczy… A za Esencję możemy dalej rozwijać swoje Piekło. Nasze dwie waluty wykorzystujemy na dalszą rozbudowę Piekła. Możemy zamawiać do pomocy specjalne Diabły czy też liczyć na pojawienie się elitarnych grzeszników. Wszystko jest bardzo intuicyjne i odbiorca bez problemu we wszystkim się połapie.

Jak na tak straszne miejsce to Piekło wygląda przyjemnie…

Pod względem wizualnym nie mam do czego się przyczepić – Hell Architect wygląda dobrze. Nic rewelacyjnego, ale wymagania ma też do tego adekwatne. Pod względem optymalizacyjnym również jest bardzo dobrze – grałem na mało wydajnym laptopie i nie doświadczyłem żadnych problemów. Warto też wspomnieć o obecności polskiej wersji językowej. Zarzut mogę kierować jedynie wobec warstwy muzycznej – jest tego zbyt mało i nic mi nie wpadło w ucho. Także z czystym sumieniem można ją wyłączyć i puścić sobie coś swojego w tle.

2137 w Hell Architect

Czy warto zostać zarządcą w Hell Architect?

Jest to niezła gra. Nic wybitnego, ale jeśli chcecie sobie w coś poklikać w tle i lubicie gry o zarządzaniu, to powinniście bawić się dobrze. Całość jest jednak zbyt mało angażująca by poświęcać jej pełnię uwagi. Mimo tego wszystkiego dobrze się bawiłem i myślę, że i wy spędzicie tutaj piekielnie dobry czas.