Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Publicystyka

Gry na wyłączność Xboxa – Gdzie one są?

Z czym kojarzy wam się Xbox? Zastanówmy się:

Na pewno na pierwszym miejscu znalazłby się Gamepass. Później może byłby to najlepszy pad, może magnetowid, lodówka, oczyszczacz powietrza, a może nawet ktoś pokusiłby o wymienienie Phila Spencera.

Jednak nikt nigdy nie powie, że Xbox kojarzy mu się z tytułami eksluzywnymi

Nie zawsze tak było.

Na czymś jednak wyrosły takie serie jak Halo, czy Gears of War. Kiedyś Xbox podążał szablonowo za branżą, dzięki czemu łatwiej było się opowiedzieć po jednej lub drugiej stronie linii frontu. Kiedyś, gdy PlayStation i Xbox miały podobne sprzęty, podobne usługi i podobne gry, dużo łatwiej było wybrać swój obóz i z czystym sumieniem pluć na obóz przeciwny.

Niestety, nadszedł rok 2013. Kilka nieprzemyślanych decyzji, nieodpowiednie osoby na nieodpowiednich stanowiskach. (Tak, o Ciebie mi chodzi Don Mattrick, ty diable). Niezbyt utalentowani designerzy i skończyła się pewna era. Xbox już nie mógł wrócić na poprzednie tory. Musiał mozolnie, ciężką pracą przecierać własną ścieżkę. Na szczęście na dobre mu to wyszło. Jak widać, ból uszlachetnia. Przez ostatnie lata Sony siedziało na kanapie, napychało się najlepszymi kąskami i przyglądało się własnemu sukcesowi. Przez to się rozleniwiło, roztyło i straciło iskrę. W tym czasie Microsoft w męczarniach wił się i pracował na odkupienie u graczy.

Nadszedł czas Phila Spencera

Zdjęcie pochodzi z profilu @FakesForge na Twitterze

Pierwsze dobre decyzje. Wszystko zaczęło się od Xboksa One S. W końcu ta konsola jakoś wyglądała. Została delikatnie ulepszona, pomniejszona i nawet udało się wepchnąć zasilacz do środka. Dashboard w końcu zaczął być jakkolwiek używalny, co też miało swoje konsekwencje, bo był taki okres, w którym co pół roku dostawaliśmy całkiem nowy interfejs, raz lepszy raz gorszy, ale zawsze trzeba było się go uczyć od nowa.

Wreszcie dano nam tego osławionego Gamepassa co naprawdę namieszało w branży i było całkiem ryzykownym posunięciem. Na dobre marka odczarowała się przy premierze Xboksa One X. Była to świetna konsola. W końcu MS miał na nią jakiś pomysł. Była mała, bezgłośna i najmocniejsza na rynku. Wtedy coś w końcu drgnęło, zaczęło iść w dobrym kierunku. Do gry wszedł PC. Idea z początku tak obśmiana przez graczy okazała się strzałem w dziesiątkę. Xbox popisał się dostępnością, stał się minimalnym pułapem do wejścia w świat gier.

Przyszedł czas na nową generację. Już od zapowiedzi Xbox Series X oprócz kretyńskiej nazwy prezentował się znakomicie. Po premierze okazało się, że naprawdę jest znakomity, choć nazwa wciąż pozostaje kretyńska. Ale czy w tej wspaniałej i czarującej historii wam czegoś nie brakuje? Do tej pory nie wspomniałem o żadnej grze, która zapracowała na sukces marki.

W 2016 MS powołał twór nazwany Xbox Games Studios. W jego skład wchodzą aktualnie 23 studia.

Co z tego wynikło? Kilka gier usług, ale w żadnym wypadku nie były to system sellery. Wiemy za to czym się aktualnie te studia zajmują.

343 Robią Halo Infinite, które było małym potknięciem MS’u. To potknięcie poskutkowało przesunięciem premiery o rok. Na szczęście jest to na tyle silna marka, że na pewno sobie poradzi. Pytanie, czy to tytuł, który jest w stanie skłonić kogokolwiek to zakupu konsoli? Gdyby miało tak się stać, to stałoby się przy okazji 343 poprzednich części. Trudno jest ruszyć taką kobyłę, jaką jest seria Halo.

World’s Edge robi Age of Empires, czyli PC. Tego nie ruszamy.

Coalition pewnie robi setną część Gears of War przeznaczoną dla fanów serii.

Double Fine za chwilę wypuszcza Psychonauts 2. Dobrze, że wam przypomniałem nie? Bo patrząc na branżę, to nikogo to nie interesuje.

Ninja Theory prawdopodobnie kończy benchmark nazwany Hellblade 2. Na tę grę naprawdę liczę. To może być pierwszy powiew next genowego feelingu! A nie przepraszam tytuł wychodzi tylko na Xboksa Series X/S i PC-tach więc gra pojawi się najwcześniej dwa lata po premierze nowej generacji konsol, żeby Phil Spencer mógł się wywiązać z obietnicy, że XOne będzie wspierane dwa lata po premierze X Series.

Obsidian ma rozgrzebanych 30 projektów gier usług. Nie ma więc co liczyć na jakiegoś kolosa wypieszczonego pod każdym względem.

Playground szlifuje właśnie najbardziej kochaną grę Xboksa, czyli Forze Horizon 5, a w międzyczasie dłubią przy Fable. Które w takim tempie nie powstanie nigdy.

Turn 10 to jedyna nadzieja na to, że świat westchnie do gry z Xboksa. Wiecie czemu aktualnie czekamy na nowego Horizona, zamiast po czwórce dostać nowego Motorsporta, tak jak to było do tej pory? Otóż z tego samego powodu co przy Hellblade. Prawdopodobnie ze względu na konstrukcję Motorsporta, będzie to prawdziwa uczta dla oczu i wycisk dla maszyny. Wycisk, który stara generacja dozna dopiero w prasie na śmietnisku. Prawdopodobnie grafika będzie tak realistyczna, że wszyscy auto maniacy przeniosą się ze swoim hobby do Forzy, a w prawdziwym świecie zostaną tylko elektryczne, autonomiczne samochody, o których tak marzą ekolodzy.

O Undead nawet nie chce mi się wspominać. Oni są akurat przeciwieństwem ekologii. Zetną ostatnie drzewo na świecie, żeby zbić z drewna kolejną część State of Decay, dając przy tym ubaw całej branży.

Rare dalej rozwija Sea of Thieves. I dobrze bo to świetna gra.

Compulsion Games ma We Happy Few. Nie był to wielki sukces. Właściwie nie wiem, czy coś się z tym dzieje. Na horyzoncie również nie ma nic nowego.

The Initiative robi remake Perfect Dark. Miły projekt, ale to jednak remake.

InXile są odpowiedzialni za Wasteland i tego typu nisze. Zero system sellerów.

O reszcie studiów właściwie nie ma czego napisać.

Co prawda mamy od niedawna Bethesdę po swojej stronie, ale trzeba pamiętać, że to jednak Bethesda i właściwie wszystkiego można się po nich spodziewać. No może poza dopracowaną, wyszlifowaną i kompetentną od premiery grą. Nadzieją jest Starfield. Okazało się, że to będzie EX, ale nie było produkowane z taką intencją.

Xboksowi potrzebne jest Uncharted.

Potrzeba filmu interaktywnego z przerwami na przeszukiwanie lokacji. Potrzeba, bo ludzie tego chcą. Sam nie jestem wielkim fanem Exów Sony. Od większości się odbiłem, ale widać, że one właśnie grzeją branżę. Dopóki ludzie będą w nie chcieli grać, dopóty Xbox nie sięgnie tego szczytu. Czy jest mu on potrzebny? Nie wiem. Na pewno potrzebne są gry. Póki co jesteśmy w rozkroku między zapowiedzianymi grami, a ich premierami pod koniec roku. Bardzo liczę, że wszystkie okażą się sukcesem. Jednak nie mam złudzeń. Jeśli nie będą to filmowe doświadczenia, to konkurencja nie będzie ich brała na poważnie.

Problemem jest również to, że niestety czeka nas fala gier RPG.

Swego czasu na rynku brakowało RPG. Właściwie po dobrze przyjętym Skyrimie kolejnym sukcesem był dopiero Wiedźmin 3. Po Wiedźminie nie było już nic o tej skali. Nagle wszystkie studia się rzuciły na ten gatunek, a gdy się okazało, że to nie są produkcje, które można zrobić w 2 lata małym bądź średnim zespołem, to było już za późno. Przez to, mieliśmy posuchę przez kilka lat, a w perspektywie te wszystkie tytuły zwalą nam się na głowę, przygniatając nas na kolejnych parę lat.

Trochę mnie to martwi. Boję się, że ta dobra passa Microsoftu się skończy. Liczę, że wszystko się uda. MS pokieruje studiami tak, że będziemy mieli w co grać przez cały czas, co zwiastuje obecna polityka wydawania nowej gry co miesiąc. Oby się na tym nie skończyło. Oby to był dopiero początek tłustych lat tego systemu.

Xbox ostatnio powoduje u mnie skrajne emocje.

Z jednej strony jestem oczarowany nową polityką firmy i chłonę wszystkie doniesienia, a z drugiej strony boję się, co z tego będzie. Jak rynek przyjmie te wszystkie nowatorskie rozwiązania i jakie to będzie miało skutki dla branży? Czas pokaże. Tymczasem zapinamy pasy przed zbliżającym się wielkimi krokami nawałem premier.