Wyobraźcie sobie jaka rybia egzystencja jest prosta. Jesz, robisz bul bul, śpisz i okazjonalnie ratujesz ludzkość. Powszechnie wiadomo, że ryby to tak naprawdę obrońcy całej ziemi. No bo przecież kto inny poradzi sobie z wszelkimi podwodnymi zanieczyszczeniami, zmutowanymi wodnymi stworzeniami czy agresywną morską florą. Brzmi absurdalnie? Może i tak, ale w świecie Pronty: Fishy Adventure wszystko, co napisałem powyżej, jest na porządku dziennym.
Pronty: Fishy Adventure — z metalową rybą przez morze
Nasza podwodna misja nie będzie samotna. Towarzyszyć nam będzie nasz najlepszy przyjaciel, partner, broń zagłady, rybi terminator — różne ma przezwiska. Nasza postać — Pronty, nie jest zbyt waleczny. Pływa raczej na uboczu i robi uniki. To nie znaczy oczywiście, że jest bezużyteczny. Możemy o nim myśleć jak o mózgu całej operacji, ponieważ to on wydaje polecenia i steruje swoim zabójczym towarzyszem — Brontem. Stanowią oni zgraną parę, która jak już wyczujemy co z czym działa, staje się bardzo śmiercionośną machiną.
Na swojej drodze napotkamy wiele morskich stworzeń najróżniejszego rodzaju. Nie będą to tylko ryby. Morze, przez które przyjdzie nam się poruszać, jest skażone i zanieczyszczone, więc nietrudno o wszelkiego rodzaju mutanty. Jeżeli natomiast już przyjdzie nam natrafić na rybki, to wyglądają, jakby urwały się z horroru. No bo jak inaczej opisać rybę, która próbuję cię ugryźć… sztuczną szczęką?
Co jakby Hollow Knight rozgrywał się pod wodą?
Wtedy najprawdopodobniej nazywałby się Pronty: Fishy Adventure. Oczywiście w pozytywnym tego porównania znaczeniu. Tytuł jest metroidvanią w pełnym tego słowa znaczeniu. Przemierzamy dwuwymiarowy świat, poznając jego sekrety i wzbogacamy się o nowe umiejętności oraz ekwipunek. Po drodze napotkamy dziesiątki często wymagających bossów. Każdy jest unikalny i często, żeby takowego pokonać, należy ruszyć głową. Wszystko jest przyprawione niesamowitym klimatem i przyjemną oprawą audiowizualną.
Dokładność przede wszystkim
Pronty: Fishy Adventure to naprawdę solidny przedstawiciel metroidvanii. Nie robi niczego innowacyjnego, ale wszystkie zawarte elementy są dopięte na ostatni guzik. Już sam ten fakt robi z tego świetną grę. Dodajmy do tego nietypowe umieszczenie akcji oraz nietuzinkową fabułę i dostaniemy ukrytą perełkę skrywającą się na dnie oceanu. Polecam każdemu, kto lubi tego typu klimaty. Tytuł jest warty każdej złotówki.