Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Recenzje

Let’s Cook Together 2 – ratowanie świata gotowaniem

Gdy na rynku pojawiło się pierwsze Overcooked, wielu twórców zaczęło zalewać graczy kolejnymi próbami osiągnięcia podobnego sukcesu. Nikomu wprawdzie się to nie udało, ale podobnych całkiem przyjemnych gier pojawiło się sporo. W 2020 roku gdańskie studio Yellow Dot Games wydało Let’s Cook Together, ciepło przyjętą kooperacyjną grę, w której wcielaliśmy się w kucharzy. Po pięciu latach doczekaliśmy się kontynuacji, czyli Let’s Cook Together 2, która to rozbudowała wiele mechanik z pierwszej części. Sprawdziłem więc, czy warto zabrać się za sequel.

Apatyczny świat pozbawiony smaku

W Let’s Cook Together 2 wcielamy się w członków ruchu oporu, którzy walczą o przywrócenie światu smaku. Samodzielna uprawa i przygotowywanie pożywienia zostały zakazane, a ludzie pozbawieni żywności stali się ogłupiali, apatyczni i pozbawieni ambicji. Ludzkość spotkała jednak nadzieja za sprawą tajemniczego urządzenia, które pozwala odkryć na nowo przepisy z dawnego świata. Wcielając się w najodważniejszych kucharzy, staramy się odwzorować dawne przepisy i sprowadzić z powrotem smaczne potrawy na kubki smakowe ludzkości. W międzyczasie jednak konieczne będzie odpieranie kolejnych ataków Nutri, zepsutej megakorporacji rządzącej światem.

Chaotyczna kuchnia pełna kłótni

To tyle jak chodzi o fabułę. Stanowi ona raczej jedynie tło do gry. A pod względem gameplayu Let’s Cook Together 2 jest tym, czym było Overcooked – szaloną kuchnią, w której jest za dużo roboty i za dużo rąk do pracy, co powoduje chaos. Jest to tytuł stworzony do kłótni między graczami, ale zapewne każdy zainteresowany tym tytułem już do tego w przeszłości przywykł przy poprzednich tego typu grach. Produkcja Yellow Dot nie wynajduje koła na nowo i raczej starała się dobrze odwzorować stare sprawdzone schematy, ale nie oznacza to, że nie ma też swoich własnych pomysłów. Szkoda tylko, że większości z nich zabrakło dopracowania…

Dla przykładu, bardzo fajnym dodatkiem do gry są bitwy między graczami. Choć zazwyczaj jest to gra kooperacyjna dla od jednego do czterech graczy, to w tym momencie przechodzimy w tryb PvP. Dostępne są tam trzy poziomy rywalizacji – kto pierwszy odda wszystkie zamówienia, kto będzie przygotowywał potrawy szybciej i kto zbierze więcej napiwków. O ile do tych dwóch pierwszych nie mam większych zastrzeżeń, to problem mam z tym ostatnim. Widzicie, napiwki powinniśmy dostawać za jak najszybsze dostarczanie posiłków, a przynajmniej tak nam to tłumaczy gra. Jednak okna rozdawania tych punktów są na tyle sztywne, że w każdej z prób podjętych z moją narzeczoną mieliśmy remis, mimo tego że ewidentnie któreś z nas podawało swoje potrawy szybciej. Koncept fajny, ale jakby zabrakło dopracowania.

Let’s Cook Together 2 jest niedoszlifowane

Nie chcę mówić, że jest to gra zła – bo nie jest. Nie mogę też jednak powiedzieć, że jest to gra dobra. Jest to przeciętny przedstawiciel swojego gatunku, który wygląda jakby nie do końca został przemyślany. Graficznie produkcja mnie nie urzekła, choć przyznam, że broni się ścieżką dźwiękową. Styl graficzny przywodzi mi na myśl Kapitana Bombę i inne stare polskie kreskówki, ale nigdy nie byłem fanem tego kierunku. Do tego ogrywałem wersję na Nintendo Switch i niektóre tekstury były mocno rozmazane, co wyglądało raczej na niedopatrzenie aniżeli niedomaganie konsoli.

Do końca też nie wiem co sądzić o całym głównym hubie wyboru poziomów. Przenosimy się do czterech regionów: Polski, Włoch, Japonii oraz Krainy Nutri. W każdym z tych regionów będziemy wykonywać potrawy charakterystyczne dla ich kultury. Przepisów jest ponad 60, tak więc jest czego się uczyć. Gra wita nas eksploracją naszego kraju zaczynając od województwa pomorskiego, z którego zresztą pochodzi studio Yellow Dot. Ciekawy koncept, który ulega kompletnej destrukcji gdy tylko zaczynamy odkrywać nowe tereny. Istnieje bowiem ryzyko, że statek, którym się poruszamy, zostanie zaatakowany przez wojska Nutri. W tym momencie uruchamia się minigierka, w której jeden z graczy steruje statkiem, a drugi nim strzela. Naprawdę nie wiem po co zostało to zrobione. Żałuję że twórcy nie wykasowali tego elementu, który jest tutaj zwyczajnie zbędny, a niestety jest konieczny.

Zarzuty mam też do fabuły oraz wprowadzania graczy do gry. Mechaniki miałem tłumaczone przez wiele pierwszych poziomów, ale jest to bez sensu, ponieważ na wcześniejszych poziomach te mechaniki już wykorzystywałem. W praktyce więc mam tłumaczone rzeczy, które już znam. W dziwnych momentach odpalają się też cut-scenki fabularne, bo najpierw zostajemy wrzuceni w wir gry, a dopiero później mamy tłumaczoną historię otaczającego nas świata.

Narzekam narzekam, ale Let’s Cook Together 2 ma też dobre momenty

To nadal gra kooperacyjna w stylu Overcooked. Oznacza to, że wpadniemy w wielki chaos, w którym będziemy musieli się w jakiś sposób odnaleźć z innymi graczami i w ten sposób będziemy się dobrze bawić. Z fajniejszych pomysłów muszę pochwalić sam projekt poziomów. Przepisy robią się rozbudowane, warzywa trzeba pokroić, mięso usmażyć, nastawić wodę na jajko, a potem to wszystko złożyć w całość. Sęk w tym, że często wymaga to współpracy z innymi graczami, a to prowadzi do chaosu. Nie ma czasu na spokojne podawanie warzyw, bo musimy już biec zdjąć mięso z patelni. Trzeba więc rzucać i modlić się, by drugi gracz akurat miał wolne ręce by to złapać, bo inaczej danie wyląduje na podłodze i wszystko pójdzie do kosza. Dodaje to pewnej dynamiki, szczególnie że jedzenie możemy odstawiać tylko na tacki, których zawsze jest za mało.

Poziomy się różnią między sobą i często zaskakują kreatywnością. To zdecydowanie jest najmocniejsza strona tej gry. Sporo poziomów opiera się o rzucanie żywnością między graczami? To może postawimy ścianę na środku pomieszczenia, by gracze musieli ją obiegać i tamtędy sobie wszystko podawać? Świetnie też bawiliśmy się na poziomach, w których w bardzo krótkim czasie korzystając z mnóstwa przyspieszaczy musieliśmy ugotować jak najwięcej potraw. Muszę też pochwalić twórców za dopasowanie poziomów do ilości graczy – jest to coś, czego brakowało mi w wielu grach tego rodzaju. Często czułem, że grając tylko w dwie osoby jest nas trochę za mało – tu tego nie doświadczałem.

Ostatecznie poziomów jest 250, a gdyby tego było mało, to istnieje jeszcze edytor pozwalający na tworzenie własnych aren i dzielenie się z nimi społecznością. Jeśli więc jakimś cudem po tak wielu godzinach nadal będziecie pragnęli więcej zawartości, to z pewnością nie będziecie się nudzić.

Podsumowując, jest nieźle, choć mogło być lepiej

Z Let’s Cook Together 2 spędziłem dobrze czas i jeszcze z pewnością wrócę do tej gry, bo zawartości jest tu sporo. Jednocześnie nie jest to jakaś produkcja, którą z czystym sumieniem mógłbym polecać, bo w tym gatunku jest już sporo gier i na ich tle twór Yellow Dot niczym specjalnym się nie wyróżnia. Ot, jeśli lubicie tego typu produkcje i szukacie kolejnej, to może warto zwrócić uwagę na Let’s Cook Together 2.