Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry

Przetestowaliśmy Windblown, nowego rogue-like od twórców Dead Cells

Motion Twin to małe francuskie studio, znane z produkcji jednej z najlepszych gier niezależnych na świecie, czyli Dead Cells. Choć od premiery minęło już 6 lat, to ostatnią aktualizację do tej gry otrzymaliśmy w tym roku. Rozwój Dead Cells został w końcu zakończony, a na nowe dziecko autorów nie musieliśmy długo czekać. Windblown, bo tak nazywa się najnowsza gra Motion Twin, nie jest rewolucją gatunku, ale raczej swojego rodzaju ewolucją tego, co do tej pory autorzy opracowali w perspektywie 2D. Dzięki uprzejmości wydawcy, Kepler Interactive, mieliśmy możliwość zagrać w przedpremierową wersję gry, choć niestety jeszcze nie pełną.

Fani Dead Cells poczują się w Windblown jak w domu

To, co szybko rzuciło się w oczy to ilość podobieństw Windblown do Dead Cells. Z początku wydaje się jakbyśmy trafili na coś zupełnie obcego i bardzo generycznego. Szybko jednak odblokowujemy kolejne elementy gry, które przywodzą na wspomnienia Dead Cells. Za walutę zdobywamy permamentne boosty dla naszej postaci. Zdobywając schematy broni możemy potem je wykupić by pojawiały się w puli sprzętów losowanych w trakcie gry. Dzierżyć możemy dwie bronie, a także dwa przedmioty specjalne, których odpowiednie wykorzystywanie zmieni sytuację na polu walki. Tak, za Windblown bez wątpienia odpowiadają twórcy Dead Cells.

Przy tym wszystkim jednak Windblown postawiło też na kilka własnych elementów. Zamiast podnoszenia jednej z trzech statystyk jak to mieliśmy w przypadku Dead Cells, w Windblown losujemy kilka wzmocnień, które pasywnie wzmocnią naszą postać. Są tam zarówno zwyczajne upgrade’y jak +25 zdrowia czy +5% siły, ale są też bardziej warunkowe i zróżnicowane, które choć mogą straszyć swoim skomplikowaniem to w odpowiednich rękach mogą znacząco odmienić nasz gameplay.

Sama gra jest niesamowicie szybka, a walka satysfakcjonująca. Zdobywane przedmioty i bronie robią różnicę na polu walki i każdego używa się trochę inaczej. Podobnie jak w Dead Cells, także i tutaj co chwila wymieniamy broń na nową, więc rozgrywka nie może nużyć przez opanowanie jednej konkretnej broni. Mam trochę wątpliwości co do balansu niektórych z nich, ale jesteśmy nawet jeszcze przed fazą wczesnego dostępu, tak więc spokojnie, daję tu jeszcze czas twórcom na poprawienie ich.

Nie uciekajmy samemu

Windblown przede wszystkim różni się jednak obecnością trybu multiplayer. Choć niestety nie miałem okazji go przetestować, to w grze dostępny jest tryb kooperacji dla trzech osób. Samemu grało się bardzo dobrze i nie czułem, bym cierpiał przez granie samotnie. Wydaje mi się, że jest tu potencjał na absolutnie wspaniałą zabawę ze znajomymi. Na myśl przychodzi mi od razu Risk of Rain 2, które było świetne do grania samemu, ale i które równie błyszczało w trybie kooperacji.

Wizualnie gra prezentuje się nieźle, ale błyszczy za pomocą ścieżki dźwiękowej. Ta nadaje tempa rozgrywce i od początku mnie chwyciła, napędzając do kolejnych przejść. Zdecydowanie, może to być coś, co na dłużej zagości na moich głośnikach. Pod względem optymalizacji nie mam do czego się przyczepić, gra działa bardzo dobrze.

Premiera we wczesnym dostępie już wkrótce

Na Windblown nie będziemy długo czekać, bo we wczesnym dostępie na Steam pojawi się już 24 października. Wcześniej, bo 14 października, gracze będą mieli okazję przetestować produkcję Motion Twin w ramach Festiwalu Dem na Steam. Osobiście jestem oczarowany tym tytułem i z całą pewnością będę planował jego ogrywanie. Jako fan Dead Cells jestem zadowolony z nowego kierunku, który obrało Motion Twin. Nie wiem, czy są w stanie powtórzyć swój sukces, ale z całą pewnością mogą stworzyć kolejną udaną grę i tego z całego serca im życzę.