Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Lake – gdy chcesz rzucić to wszystko i wyjechać na urlop

Czasem jesteśmy przekonani o tym, że dana produkcja na pewno nam się spodoba. Nie ma innej możliwości, aby tak po prostu nie było. Właśnie takie wrażenie miałem co do Lake. Jak się jednak okazało, tym razem byłem w błędzie. Nie jest to jednak gra słaba! Nad przypadkiem Lake długo myślałem, zastanawiając się, co spowodowało, że jednak „nie zatrybiło”. I wiecie, co się okazało? Że być może jestem na ten tytuł… za młody?

Gdy potrzebujesz urlopu

Zacznijmy jednak od tego, czym jest Lake. To niezależna produkcja niekosztująca majątku, która swoją premierę miała na konsoli Xbox Series X, gdzie miałem okazję ją ogrywać. W produkcji tej wcielamy się w postać kobiety w okolicach późnych 30, wczesnych 40 lat. Bohaterka tej dziejącej się w 1986 roku produkcji jest testerką oprogramowania (domyślacie się zapewne, jak wyglądały ówczesne komputery?) i po latach spędzonych na karierze, postanawia zrobić sobie dwutygodniowy urlop, powracając do rodzinnego miasteczka.

Czas, który bohaterka spędza poza miastem, nie sprowadza się jednak tylko do odpoczywania, ponieważ zastępuje ona swojego ojca, który jest listonoszem. Tak, w Lake głównie jeździmy, rozwozimy paczki, słuchamy lokalnego radia, rozmawiamy z mieszkańcami wyludniającego się miasteczka w głębi USA i wybieramy niektóre kwestie dialogowe. Czujecie już ten silny vibe Life is Strange? Małe miasteczko, rozmowy… to dokładnie ten typ gry.

Dla bohaterki Lake, dwutygodniowy pobyt jest w jakiejś mierze relaksem. Ciężko się jej dziwić, bo świat przedstawiony w grze, to prawdziwa sielska sielanka, piękne krajobrazy… no niemalże czuć jak świeże powietrze jest wdychane przez naszą postać. Sama gra przez to jak wygląda, jak jest skonstruowana jej rozgrywka – również powinna być relaksem dla gracza. I to się da poczuć. Tylko chyba nie jestem jeszcze na takim etapie życia, aby… sprawiało mi to radość?

Praca listonosza w Lake

Dla kogo jest Lake?

Czasem zarzuca się współczesnym recenzentom gier, że nie starają się w pełni zrozumieć tego, dla kogo jest dany produkt tworzony. W przypadku Lake długo się nad tym zastanawiałem i jednego jestem pewny – nie dla mnie. Bo rozumiem założenia, pomysł, wykonanie. Odprężenie udzieliło się również i mi poprzez zwiastuny gry. Ale już samo granie w Lake… myślałem w pewnym momencie, że dostanę szału. To nie był relaks. Na aktualnym etapie życie chcę zdobywać kolejne doświadczenia w pracy, a nie, jak bohaterka, udawać się na łono natury, aby odpocząć. Rozmowy ze specyficznymi mieszkańcami sprawiały, że tylko odechciewało mi się grać.

Ale dostrzegam ten drugi punkt widzenia. Wyobrażam sobie to, jak ktoś starszy, z wielkiego miasta, po pracy w korporacji, może chcieć wziąć pada do ręki i chociaż w ten sposób zrobić sobie mały „urlop”. Widzę tych graczy, dla których Lake jest wybitne. Jedyne, na co będą oni narzekać to od czasu do czasu chrupiąca płynność gry, czy dość specyficzne sterowanie, ale ostatecznie będą zadowoleni i… wypoczęci.