Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Project Winter – morderca czai się wśród nas

Gry stawiające na komunikację ze sobą mają ten problem, że do dobrej zabawy potrzeba zgranej grupy graczy. Od tego typu produkcji łatwo się odbić, jednak równie łatwo można w nie wsiąknąć, przepadając na wiele godzin. Wszystko to zależy od tego, czy uda nam się zebrać odpowiednią ekipę do zabawy. Wtedy tytuł zyskuje bardzo wiele, o czym przekonał się świat, chociażby widząc sukces Among Us. Jeżeli więc macie już swoją grupę znajomych do wspólnego grania i na przykład znudziło wam się Among Us, to może warto zainteresować się innymi grami. Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o Project Winter, które idealnie się do tego nadaje.

Gracze w Project Winter

Góry, zima i morderca pośród nas

Podstawy gry są raczej proste. Gracze utknęli w kurorcie górskim i ich celem jest ewakuacja. Aby tego dokonać, konieczne jest gromadzenie surowców i naprawienie łączności radiowej, by wezwać pomoc. Nie wszyscy jednak mają taki cel. Pośród graczy znajduje się bowiem zdrajca, którego celem będzie uniemożliwienie ucieczki reszcie grupy. Morderstwa, sabotowanie napraw albo czekanie z działaniem do samego końca, tak aby zyskać zaufanie swoich towarzyszy? Możliwości jest sporo i tylko od kreatywności graczy zależy, jak rozgrywka się potoczy.

W przeciwieństwie jednak do wspomnianego Among Us Project Winter oferuje znacznie bardziej rozbudowaną rozgrywkę. Aby przetrwać, należy zadbać o głód oraz temperaturę. Dostępny jest całkiem rozbudowany system craftingu, który pozwala tworzyć narzędzia, radio, pułapki czy też bronie. Gra stworzona jest pod maksymalnie ośmiu graczy i do ich dyspozycji przygotowano 9 klas. Sześć z nich, czyli Medyk, Defektator, Żołnierz, Naukowiec, Haker i Detektyw dotyczy uciekinierów, podczas gdy trzy z nich: Medyk, Haker i Naukowiec należą do grupy zdrajców. Każdy z nich charakteryzuje się unikalnymi cechami, które nadają kolorytu rozgrywce i sprawiają, że każda gra rzeczywiście może być inna.

Dbanie o żywność w Project Winter

Rundy trwają około 30 minut. W Project Winter dostępna jest tylko jedna mapa, ale jest tak rozbudowana, że szybko nie odczujemy zmęczenia.  Zachęca ona do eksploracji, rozrzucając na niej, chociażby bunkry z dodatkowym zaopatrzeniem, a także inne specjalistyczne pomieszczenia. Wyruszając, trzeba jednak uważać, ponieważ łatwo tutaj zabłądzić – górski zimowy klimat potrafi być tutaj takim samym zagrożeniem, jak mordercy.

Project Winter ogrywałem na Nintendo Switch i jakość portu jest przyzwoita. Nie zauważyłem jakichś większych spadków klatek, jednak drobnym zarzutem może być oprawa wizualna gry, która na konsoli od Nintendo traci trochę na swoim uroku. Gra wygląda tak, jakby miała ustawione obniżone skalowanie rozdzielczości. Nie jest to jednak jakaś duża wada, która psuje zabawę – tytuł nadal wygląda przyzwoicie. Drobnym zarzutem są też czasy ładowania, ale nie wiem, w jakim stopniu jest to wina Switcha, a ile czekania na innych graczy.

Górski klimat w Project Winter

Samemu w Project Winter nie przetrwamy

Niestety, mniejsze gry stawiające na zabawę z innymi graczami nie mają łatwo. Project Winter nie jest wyjątkiem. Znalezienie ludzi do wspólnej zabawy jest sporym wyzwaniem. Wprawdzie udaje się ich znaleźć, ale zanim się to stanie, minie prawie tyle czasu co sama runda. I ja już tutaj nawet nie oczekuję polskiego lobby, ale nawet ze znalezieniem anglojęzycznego są problemy. Bardzo to zniechęca do gry, a szkoda, bo Project Winter to produkt wykonany bardzo dobrze. Jeżeli szukacie gry do wspólnej zabawy  i macie grupę znajomych, to w  będziecie się tu świetnie bawić. A jeżeli nie macie… to może, póki co sobie odpuśćcie, bo tutaj nawet pełny crossplay nie pomaga. Jeżeli jednak gra Was zainteresowała to jeśli subskrybujecie usługę Xbox Game Pass możecie w każdej chwili sprawdzić, czy tytuł Wam się spodoba.