Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Recenzje

Chernobylite – Recenzja wycieczki do Czarnobyla

Metro Exodus zostawiło spory niedosyt, a na nowego S.T.A.L.K.E.R‘a przyjdzie mi jeszcze poczekać. Całe szczęście polskie studio The Farm 51 przygotowało dla nas wyprawę do znanej i kochanej zony. Czyli elektrowni atomowej w Czarnobylu i jej okolic. Chernobylite spędził dwa lata w early accessie. Nie sprawdziłem tytułu od razu, zniechęciły mnie pierwsze opinie o grze, a jak wyszło finalnie? Zapraszam do recenzji.

Radioaktywna miłość

Fabuła opowiada o Igorze, wiekowym już mężczyźnie, który pracował w elektrowni i także był świadkiem wydarzeń z ’86. W katastrofie stracił swoją żonę, Tatianę. Jednak po trzydziestu latach zaczęła nawiedzać go we śnie, grając na skrzypcach i wzywając, by ją odnalazł. Nasz bohater niewiele myśląc, udaje się do zony. Dodatkowo w zonie prowadzone były badania nad nowym minerałem, czarnobylitem. Posiada on bardzo unikatowe właściwości. Dzięki niemu Igor jest w stanie zaginać czas i przestrzeń niczym Rick, tworzący portale. Sprawy komplikuje NAR, czyli najemnicy powiązani z Moskwą, którzy prowadzą swoje badania na terenie elektrowni i zabezpieczają teren. Oczywiście badania nad ludźmi, i z tej też przyczyny przyjdzie nam zmierzyć się z efektami tych eksperymentów. Wisienką na torcie jest Czarny Stalker, tajemnicza postać, która zdaje się nas znać i za wszelką cenę próbuje nas powstrzymać.

Chernobylite

Dlatego też Igor nie będzie walczył w pojedynkę. Przemierzając lokacje w Chernobylite natkniemy się na postacie neutralne, które zaprosimy do swojej drużyny. Oczywiście nic nie jest za darmo, wpierw wykonamy dla nich kilka zadań. I nawet gdy już uda nam się ich zwerbować, nadal będą mieli dla nas kolejne zlecenia. To największa bolączka Chernobylite. Główny wątek został trochę zamieciony pod dywan, przykryty innymi zadaniami. Nawet Tatiana (jej głos słyszymy w swojej głowie co chwilę) wspomina, że Igor mógłby przestać pomagać innym i pomógł sobie. Motywacje główne bohatera są płytkie, ot Igor nie pamięta katastrofy i stracił żonę. Ale majaki po trzydziestu latach przekonują go do ruszenia dupy. No halo a co robiłeś przez trzy dekady?

Zanim wyruszysz w drogę…

Ale wątki pobocznych postaci to już miód. Łącznie dołączy do nas pięciu kompanów, dodatkowo poznamy także historię innych postaci. Każdy z partnerów jest świetnie zarysowany. Trafił do zony z jakiegoś powodu i próbuje zrealizować swój cel. Spotkamy więc dziwnego staruszka walczącego z królem szczurów, kobietę zarządzającą małą osadą czy gangstera. Niestety ich historie są dość krótkie i czasem brakuje rozwinięcia. Ważnym aspektem jest dbanie o morale naszego oddziału. Wykonując misję możemy zyskać przychylność członka, lub ją stracić. Co ciekawe Chernobylite nie karze nas za złe decyzje. Jeśli spierniczymy po całości, możemy się zabić. Tak dokładnie, zabić. Po śmierci przenosimy się do innego wymiaru, gdzie zmieniamy nasze dotychczasowe decyzje, ale z ograniczeniem, bo każda zmiana kosztuje nas pewną ilość czarnobylitu.

Chernobylite

Chernobylite promieniuje pięknem

Lokacje to bajka, choć nie wszystkie. Gra działa na Unreal Engine 4 i to widać. Mapy są gęsto usiane roślinnością i obiektami, wszystko to w wysokiej jakości tekstur. Grafika świetnie współtworzy atmosferę w Chernobylite. Słoneczna pogoda wśród niszczących budynków, sprawia, że czujemy się jak na spacerze, a nie strefie wykluczenia. Natomiast po wejściu do budynków lub pod ziemię, całość robi się gęsta jak bagno. Lokacji także mamy pięć, z początku myślałem, że szybko wda się monotonia, jednak twórcy zapobiegli temu. Zmienna pogoda sprawia, że obszary zawsze wyglądają nieco inaczej. Podczas deszczu rowy wypełnią się wodą, nadając lokacji zgoła inny kształt. Ponure poranki zmniejszają widoczność, zmuszając nas do powolnego zwiadu. Dodatkowo jeśli odwiedzimy lokacje po raz wtóry, natrafimy na nowe wydarzenia. Przyczepię się jedynie do centrum Prypeci, która jest zwyczajnie średnio zaprojektowana. Raptem parę budynków i obóz NAR’u na środku.

Ścieżka dźwiękowa jest ciężka do określenia. Są to raczej ambienty niż kompozycje, więc pasują do martwej okolicy strefy wykluczenia. Nie przeszkadzają w eksploracji, ale nie potęgują uczucia zagrożenia.

Chernobylite

Trochę wszystkiego

Chernobylite poza grą RPG jest oczywiście shooterem i tutaj czuć, że studio wie, co robi. I nic w tym dziwnego, w końcu mają na koncie udany Get Even czy trochę gorszy World War 3. Dostajemy, o zgrozo, znowu pięć pukawek i możliwości modyfikacji broni. Wyszło to dobrze, możemy dopasować broń do naszych zachcianek czy potrzeb w danej lokacji. Jeśli wiemy, że będzie pochmurno, założymy lunetę z noktowizorem, a wąskie przejścia w Prypeci są idealne dla strzelby. Samo plucie ołowiem jest przyjemne, a headshoty to miazga. Oczywiście możemy pozbawić delikwenta głowy, ale strzał w prawą lub lewą stronę czaszki wyrwie tam właśnie dziurę.

Jednak wersja na rambo nie jest mile w grze widziana. Apteczek jest mało i są dość drogie, a sama śmierć jest bolesna, tracimy wtedy część zebranych zapasów. W Chernobylite możemy zakradać się do wrogów i eliminować ich po cichu, ale możemy także kompletnie unikać walki, co trudne nie jest. Przeciwnicy wybaczają naprawdę dużo, z początku gdy nas zauważą, a nastąpi to po dłuższej chwili, zaczynają nas szukać. Robią to jednak nieudolnie i możemy ich łatwo wykiwać, ale jeśli już nas wyczają, to strzelają celnie i ciężko ich wypatrzeć w gęstwinie.

Chernobylite

Kolejną mechaniką jest zarządzanie bazą. Za zebrane surowce budujemy kolejne warsztaty, dające dostęp do nowych typów broni, tworzenia apteczek, pancerzy. Swojej drużynie także musimy zapewnić wygodę, dostęp do rozrywek oraz łóżka. Bałem się, że wyjdzie to kiepsko, ale finalnie nie drażnił mnie ten system i nawet bawiłem się w meblowanie.

Trudy zony

Przeżycie w zonie jest trudne. The Farm 51 przygotowało dla nas szereg umiejętności, które nasz bohater może opanować. Za punkty doświadczenia nasi kompani nauczą nas potrzebnych sztuczek i jest to świetnie zrobione. Z początku Igor potrafi zabijać po cichu, jednak robi to w nieumiejętny sposób, masakrując nieszczęśnika nożem. Po szkoleniu dusi swojego oponenta z gracją, jednocześnie nie tracąc przy tym stanu psychicznego. Właśnie, zdrowie Igora zostało podzielone na fizyczny i psychiczny. Jeśli zabijamy zbyt dużo wrogów, ucierpi na tym nasza głowa. Nasze pole widzenia zawęzi się i w końcu zaczniemy też tracić klasyczny pasek zdrowia. Kolejny powód, żeby wybierać pacyfistyczne podejście.

Wraz z postępem fabularnym częściej napotkamy burze czarnobylitowe oraz sam czarny stalker będzie nas częściej odwiedzał. Same mutanty (naleciałość ze stalkera) nie są zróżnicowane, ot klasyczny zombie i trudniejszy zombie, oraz plująca narośl. Możemy przeciwdziałać tym przeciwnościom, budując w lokacjach odpowiednie struktury. Redukują one pojawiające się stwory, opóźniają przybycie czarnego stalkera oraz zmniejszają strefy radiacji. Dodatkowo możemy konstruować pułapki na najemników NAR’u, jednak nie korzystałem z tych opcji w ogóle, realnie nie miałem takiej potrzeby. Odczuwam, że The Farm 51 miało masę dobrych pomysłów, dobrze je przygotowali, jednak stworzyli za mały świat, by to wszystko przetestować.

Sumując

W Chernobylite bawiłem się świetnie. Fabuła, atmosfera i sama rozgrywka to koktajl akcji z domieszką strachu. Byłem ciekaw zakończenia i nie rozczarowałem się. Za jakiś czas z pewnością odpalę tytuł ponownie, postępując w inny sposób. Fani Metra i S.T.A.L.K.E.R.‘a będą zachwyceni. Z czystym sumieniem mogę polecić ten tytuł.