Ziemia została zdewastowana przez ogromną powódź, która unicestwiła wszelkie formy życia. Jedyną osobą, która pozostała przy życiu jest jeden stary naukowiec. Jako ostatni człowiek na świecie, ustanawia on sobie cel — przywrócić życie na planecie. Wie, że nie pozostało mu już wiele lat życia, więc postanawia przekazać komuś innemu swoje ambicje. Pozostaje tylko pytanie, komu? W tym właśnie miejscu przychodzimy my. World For Two pozwala wcielić nam się w androida, który wypełnia wolę profesora. Wszystko to, aby ostatecznie przywrócić stan Ziemi przed powodzią.
Martwa natura
Świat w World For Two jest zniszczony, przerażający i jednocześnie piękny. Na każdym kroku widzimy szczątki cywilizacji pomieszane z dziką naturą. Na dodatek nasza postać często zatrzymuje się i kontempluje różne ludzkie pozostałości w swój robotyczny sposób. Ma to swój nieopisany klimat, zwłaszcza w pięknie wyglądającej pixelowej oprawie graficznej. Dodatkowo naszej wędrówce po świecie towarzyszy fenomenalny soundtrack, który jest najlepszym elementem tytułu.
Niestety nie ma zbytnio czego oglądać. Gif powyżej prezentuje wgląd we wszystkie lokacje dostępne w tytule. Pomimo tego, że w grze są one bardziej rozwinięte, to każdą można zwiedzić w mniej niż minutę. Mimo przyjemnej oprawy graficznej zapewniam, że w pewnym momencie nie będziecie mogli na każdą z lokacji dłużej patrzeć. Wszystko to dlatego, że każdą z nich będziemy całą przechodzić niezliczoną ilość razy.
World For Two?
Grając naszym androidem, nie wiemy nic o świecie. Od razu po przebudzeniu zaczynamy biegać po świecie i zbierać różne DNA, żeby przywrócić coraz to bardziej zaawansowane formy życia. Poczynając od ameby, a kończąc na wielorybie, płaszczkach, a nawet czymś więcej. Ponownie niestety, proces tworzenia życia jest niesamowicie męczący i denerwujący. Podziwiam każdego, kto w wersji na PC odblokuje wszystkie 60 dostępnych stworzeń. Powodem jest to, jak tytuł jest skonstruowany, a raczej przeportowany.
Gra w październiku 2019 roku wyszła na urządzenia z Androidem i iOS. Co dziwne, jest tam tylko w języku japońskim. Tak więc nawet jeśli ktoś chciałby spróbować zagrać, to raczej zbyt wiele nie zrozumie. Na dodatek jest tam dostępna za darmo i nie trzeba płacić ponad 50 zł tak jak w przypadku wersji dostępnej na Steam.
Piekielne sterowanie
Zastanawiacie się pewnie czy jest coś innego w komputerowej wersji, skoro tyle kosztuje? Otóż tak się składa, że jest. Popsute sterowanie. Szczerze przyznam, że nie mam pojęcia, jak to jest możliwe, biorąc pod uwagę, że chodzimy jedynie w prawo i w lewo. W grze poruszamy się strzałkami na boki, bądź “A” i “D”, standard. Czego gra natomiast nie mówi, to to, że jeżeli klikniemy przycisk dwa razy, to nasza postać będzie biec. Oczywiście, żeby nie było to zbyt proste, to mamy jakieś 25% szans, że ten sprint w ogóle nam się odpali.
W grze mamy również możliwość teleportacji, lecz i to zostało sukcesywnie popsute. Żeby to zrobić, musimy przejść do paska menu, którym operować możemy jedynie myszką, gdzie całą resztę interakcji wykonujemy przyciskami na klawiaturze. Nie byłby to problem, gdyby druga ręka pozostawała nam wolna, ale rozmieszczenie klawiszy jest tak niefortunne, że obie dłonie są konieczne do grania. Tak więc, jeżeli ktoś chce się co chwilę teleportować, to zmuszony będzie co chwilę odrywać się od klawiatury. Nie wydaje się to dużym problemem, jednak gdy spędza się w grze dłuższą chwilę to naprawdę te elementy potrafią doprowadzić do szewskiej pasji.
Czekaj, czekaj i jeszcze raz czekaj
Kupujecie grę, instalujecie ją i odpalacie z nadzieją na ciekawą, relaksująca jednoosobową rozgrywkę. Aż tu nagle tytuł daje wam soczystego kopa w tyłek i dostajecie kryształki, które konieczne są, aby grać dalej. Żeby je zdobyć, musicie poczekać rzeczywisty czas. Jeżeli wam się skończą, to nie możecie nic innego zrobić oprócz zostawienia gry włączonej i odejścia na jakiś czas od komputera. Nie jest to żaden niespodziewany zabieg w grach na telefon, ponieważ one zwykle starają się w jakiś sposób przekonać gracza do ciągłego zaglądania do gry. Jednak mówimy tutaj o tytule na komputer, za który musimy zapłacić realne pieniądze.
Uważam, że w wypadku portów z platform mobilnych na stacjonarne, należy poczynić należne zmiany konieczne, aby móc w pełni cieszyć się tytułem. W przypadku World For Two takich zmian nie ma, przez co tytuł dla mnie jest po prostu niegrywalny. Chociaż… może twórcy przewidzieli zapowiedź Steam Decka?
World For Two to tytuł z potencjałem. Przedstawia nam interesujący świat, w bardzo przyjemnej oprawie audiowizualnej. Niestety wszystko to przyćmione jest kiepskim sterowaniem i mechanikami prosto z gry mobilnej. Szkoda, bo mogła być z tego na prawdę świetna gra.