Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Publicystyka

Wirtualna galaktyka na wyciągnięcie ręki – Star Wars Jedi Challenges

Mimo, że rozszerzona, czy też wirtualna rzeczywistość zaczęły być szerzej dostępne, nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś się nimi aż tak zafascynuję. Oczywiście od początku widziałem w nich coś rewolucyjnego – nowinkę, która zrobi kolejny krok w rozwoju technologii. Dzięki wyobraźni ciągle idziemy do przodu, urzeczywistniając to, co kiedyś było nieosiągalne. Nie wiem co przyniesie przyszłość i jakie nowinki będziemy mieć w domu za 20-30 lat, ale w końcu zaopatrzyłem się w Star Wars: Jedi Challenges i niemal od samego początku, zestaw wywarł na mnie ogromne wrażenie.

Kwestie techniczne

Dawno nie widziałem tak estetycznie zapakowanego sprzętu. Po otworzeniu matowo czarnego pudełka, naszym oczom ukazuje się pięknie wyeksponowana rękojeść największego bohatera odległej galaktyki – Anakina Skywalkera. Dbałość o szczegóły jest wyniesiona na tak wysoki poziom, że dopiero po chwyceniu miecza możemy się zorientować, że jest zrobiony z plastiku! Za pierwszym razem niemal podrzuciłem miecz, będąc przekonany, że jest o wiele bardziej masywny. Z resztą, nie tylko ja zachwalam staranne wykonanie kultowej rękojeści.

It’s Beautiful.

Dyrektor Krennic o detalach.

Not as clumsy or random as a blaster. An elegant weapon for a more civilized age.

Obi-Wan “Ben” Kenobi

Oraz najbardziej prestiżowe wyróżnienie, jakie może dostać miecz świetlny:

This will make fine addition to my colection.

Generał Grievous

Głębiej w pudełku znajdziemy również gogle Lenovo Mirage AR. Obok „Bacon” – boję pozycjonującą, ładowarkę oraz zestaw kabli do komunikacji między telefonem, a okularami.

Wirtualna galaktyka Jedi Challenges

Jako okularnik jeszcze bardziej się uradowałem, gdy zorientowałem się, że wewnątrz Mirage’ów jest na tyle duża przestrzeń, że nie muszę zdejmować okularów. Elastyczne pasy są dodatkowo regulowane na rzepy. Dzięki temu, wirtualna zabawa jest osiągalna nie tylko dla starszych, ale i również dla młodszych fanów uniwersum. Wszystkie elementy, przylegające do twarzy mają dosyć grubą warstwę pianki, która pozwala komfortowo korzystać z gry nawet przy długich sesjach. No to na co czekamy? Teraz wystarczy włączyć aplikacje Jedi Chalenges na naszym smartfonie, zadokować go w okularach i aktywować miecz świetlny!

I was once a Jedi Knight

Nie byłem świadom jaka potęga jest zamknięta w tym gadżecie, dopóki nie założyłem po raz pierwszy gogli na głowę. Pomimo ograniczonego zakresu widoczności, widać przez nie całkiem dobrze otoczenie tak, że gdy zaczniemy starcie, przeciwnicy zaczną biegać po naszym pokoju! Miałem styczność z konsolowymi Kinectem i Movem, więc nie wymagałem zbyt wiele od tego kontrolera w kwestiach precyzji. W końcu jeśli postawili tyle na wygląd, to nie może być równie dobrze z użytkowaniem, prawda? Kolejne zaskoczenie! Boja lokalizacyjna świetnie utrzymuje rozmieszczenie, a miecz świetlny jest naprawdę precyzyjnym orężem. Każdy odbity pocisk i każdy sparowany atak przeciwnika jest dodatkowo sygnalizowany wibracjami, które dodają wrażenia, jakby ktoś przyłożył w klingę.

Przeciwnicy wyglądają jak prawdziwi, a gra  całkiem nieźle radzi sobie ze skalowaniem postaci tak, żeby miały odpowiedni wzrost. Vader przerósł wszystkie moje oczekiwania i to dosłownie przerósł. Gdy stanął przede mną, musiałem unieść głowę, żeby spojrzeć w jego soczewki. Cała gra jest oparta na etapach – 3 “tury” na każdej planecie i łącznie 7 różnych światów do odwiedzenia. Mroczny Lord jest na jednym z ostatnich i może właśnie to sprawiło, że byłem już wtedy totalnie wciągnięty w tamten świat, bo gdy jego sylwetka pojawiła się przede mną, poczułem się strasznie przytłoczony jego obecnością. Jak gdyby faktycznie stał w moim pokoju… Chyba potrafię sobie wyobrazić wachlarz emocjonalny oficerów, pracujących w otoczeniu Vadera. W potyczkach spotkamy również zwykłych szturmowców, droidy, a także między innymi Dartha Maula, czy Kylo Rena. Ale walka mieczem świetlnym, to nie jedyne co oferuje Jedi Challenges.

Wirtualna szachownica

W szachy gram od małego. częściej lub rzadziej. Gdy po raz pierwszy oglądałem Nową Nadzieję, zacząłem się zastanawiać jakie zasady ma Dejarik. Rozszerzona rzeczywistość pozwala stanąć przed pełnowymiarowym stołem z szachownicą, którą po raz pierwszy zobaczyliśmy na pokładzie Sokoła Milenium. Na razie jednak, umiejętnościami bliżej mi do Wookiego, chociaż oni przynajmniej potrafili wyrywać ręce, gdy tracili przewagę.

wirtualna szachownica, Star Wars 1977)

Sterowanie jest tu banalnie proste. Ruchem głowy wybieramy figurę, a rękojeścią wskazujemy pole, na które ma się udać wirtualna postać. Każdy potworek ma inne statystyki, które dzielą się na mobilność, wytrzymałość i siłę. Szach i mat tu nie istnieje. Wygrywa ten, który pierwszy zlikwiduje przeciwnika.

Mój  ̶p̶a̶ł̶a̶c̶  pokój robi za jakiś poligon

Jeśli będziemy potrzebowali przerwy od holograficznych szachów i walki mieczem, możemy wejść w kapitalny tryb strategiczny. Empire At War to chyba najbliższe skojarzenie, do tego, co oferuje rozszerzona rzeczywistość. Rękojeść miecza służy tu do wydawania komend. Jednostki wybieramy z wygodnego paska i ustawiamy na planszy, która “leży” na naszej podłodze.

Wirtualna galaktyka Star Wars Jedi Challenges

Początek dobrej zabawy

To tylko trzy główne tryby dla jednego gracza. Od jakiegoś czasu, w aplikacji dostępne jest również Sith Expansion, który wrzuca nas do walki po przeciwnej stronie. Dzierżąc miecz Kylo Rena możemy zmierzyć się chociażby z Mistrzem Yodą. Rękojeść Bena Solo przykuła moją uwagę jednym szczegółem. Gdy zaczynamy obracać miecz wzdłuż jego własnej osi,  gra na to reaguje! W efekcie, przed swoimi oczami obserwujemy jak obracają się świetlne jelce! Gra na każdym kroku sprawia, że czuję się jak dzieciak, który odkrywa świat na nowo. A to tylko tryb jednego gracza.

Jeśli jesteśmy w posiadaniu dwóch takich zestawów, możemy grać przeciwko sobie, łącząc się z lokalną siecią. Multiplayer oferuje również rozgrywkę w trybie walki kosmicznej, pilotując jeden z kultowych statków. Wirtualna galaktyka jest miejscem, w którym spędzimy długie godziny. Z ogromną satysfakcją wyobrażałem sobie, że jestem Thrawnem, obmyślającym kolejne taktyki w trybie strategii, że jestem jednym z adeptów Zakonu Jedi podczas treningu walki mieczem. Nie trzeba być zapalonym fanem, żeby docenić ten gadżet, szczególnie teraz, gdy zestaw jest w przystępnej cenie. Co jeśli Jedi Challenges dorwie zapalony fan? Momentalnie obudzi w sobie zafascynowanego dzieciaka, któremu będzie trudno oderwać się od nowej “zabawki”.