Jeśli miałbym zrobić topkę najbardziej kultowych, memowych zwierzaków, to zapewne bobry byłyby w czołówce. Ich charakterystyczne, wielkie zęby są przez wielu uznawane za przesłodkie, to też nic dziwnego, że niektórzy twórcy ruszają po te sympatyczne zwierzaczki, by wykorzystać je w swoich grach. Nie inaczej zrobiło polskie studio Mechanistry, które stworzyło Timberborn – grę o zarządzaniu społecznością bobrów, chcących przetrwać w lumberpunkowym świecie, w którym ludzie wyginęli. Tytuł trafił do wczesnego dostępu na Steam 15 września 2021 roku i od tego czasu znajduje się w tej fazie rozwoju. Minęło trochę czasu, o premierze pełnej wersji nadal nic nie słychać, dlatego postanowiliśmy sprawdzić, jak przebiega rozwój Timberborn.
Lumberpunkowa wizja postapokaliptycznego świata w Timberborn
Świat przedstawiony w Timberborn ukazuje ponurą wizję przyszłości, w której to ludzkość wyginęła przez zamienienie Ziemi w wyschnięte pustkowia. Innym gatunkom zwierząt udało się jednak przystosować do nowej przyrody. W Timberborn przejmujemy kontrolę nad bobrami, które to pod nieobecność ludzi stały się pionierami świata, a to wszystko za sprawą ich lumberpunkowych technologii, będących połączeniem industrializmu z drewnem. Do wyboru mamy dwie frakcje, miłujących przyrodę Folkogonów oraz zaprawionych w technologiach Żelazozębnych. Ci pierwsi dostępni są od razu, tych drugich możemy odblokować całkiem szybko, dbając o odpowiednio wysoki dobrobyt w naszej folkogońskiej wiosce.
Niezależnie jednak, którą frakcję byście wybrali, jedno się nie zmienia – są to bobry. A gdzie bobry, tam znajdziemy tamy. Dużo tam. Wizja bobrów bez tam jest tak abstrakcyjna jak wizja szybkich żółwi albo latających pingwinów. Timberborn dobrze zdaje sobie z tego sprawę, i wbrew pozorom, nie jest grą o bobrach. Nie, Timberborn to gra o tamach.
Życie jest tam, gdzie znajduje się woda. To przy niej możliwe jest uprawianie żywności, która to jest niezbędna do przetrwania. W Lumberpunkowym świecie większość energii pochodzi również z wody, która to zasila elektrownie wodne tworzone przez bobry. O wodę trzeba jednak odpowiednio dbać, bo susze pojawiają się regularnie, a czasami pojawiają się też przypływy złowody, która to jest toksyczna dla środowiska i naszych bobrów. No ale z drugiej strony możemy z niej produkować dynamity. Zaraz zaraz, dynamity?
Woda, woda, woda
Woda w Timberborn jest wszystkim. To jej obecność decyduje o miejscu osiedlenia naszej kolonii. Bez niej nie ma pokarmu, nie ma też energii zasilającej bobrowy przemysł. Timberborn nie jest jednak city builderem, a survivalem z mechanikami zarządzania. Choć na starcie wody jest sporo, a okresy suszy przypadają rzadko i krótko, to z czasem jest ich coraz więcej. Tu dochodzimy do sedna gry i jej cechy wyróżniającej względem innych tytułów.
Bobry lubią stawiać tamy. Wszyscy to wiemy, uczyli nas tego już w dzieciństwie. Jak nieco dorośliście, to pewnie słyszeliście o szkodliwym wpływie bobrów na klimat przez produkcję tych zapór i zatrzymywanie biegu rzeki. Cóż, nas tutaj klimat nie obchodzi, świat jest już i tak zniszczony, więc trzeba zrobić wszystko, by nasza kolonia mogła przetrwać. Przede wszystkim, należy zadbać o dostęp do wody także w okresie suszy, tak żeby koryto rzeki nie wysychało. Zapewnić to mogą tamy, które zatrzymując wodę w zbiornikach, zapewnią spokój okolicznym bobrom. Z czasem gdy nasza osada zacznie się rozrastać, szybko zauważymy, że tamy rozrastają się szybciej niż pleśń na bułce pozostawionej w tornistrze przez całą przerwę wakacyjną.
Destrukcyjny wpływ bobrów na kształt krajobrazu
Po pewnym czasie dojdziemy również do dwóch kluczowych momentów dla dalszej rozgrywki. Pierwszym będzie zauważenie, że tej wody jest za mało, że potrzeba jej więcej by nawodnić okoliczne zasuszone obszary. Drugim są okazyjnie przypływy złowody, która to zasusza całą okolicę i jest toksyczna dla naszych bobrów. W tym momencie wkraczamy w aspekt kształtowania krajobrazu. Wspominałem o dynamitach. Będą one konieczne, aby utworzyć inne biegi rzeki. Być może znajdziemy ładny dół, który wydawałby się być dobrym miejscem na staw. Być może chcemy przekierować bieg złorzeki, tak aby nie szkodziła naszemu środowisku. A może chcemy spróbować nawodnić okoliczne pola, by móc produkować więcej żywności. Timberborn nie tyle oferuje nam takie narzędzia, ile nawet w pewnym momencie wymusza ich używanie, bo tylko dzięki nim będziemy w stanie przetrwać coraz to częstsze okresy suszy i pływów złowody.
I właściwie w tym tkwi cały urok Timberborn. Pod względem budowania czy zarządzania jest to zwyczajna, dobrze zaprojektowana gra. Jednak połączenie tego z zarządzaniem krajobrazem sprawia, że jest w tym jakiś urok, który sprawia, że po prostu chce się w to grać i grać. Aspekt ten został niedawno rozbudowany w ramach Aktualizacji 6, czyli jednej z większych poprawek w historii gry. Dodała ona fizykę wody w 3D, dzięki czemu możliwe jest przepływanie wody nad budynkami. Muszę się jednak przyznać, że samej aktualizacji rzetelnie nie ocenię, jako że zacząłem grę dopiero teraz, gdy ta aktualizacja już do gry trafiła.
Timberborn jest nadal we wczesnym dostępie
W tym wszystkim, zachwycając się kolejnymi zbudowanymi tamami i chcąc ścinać kolejne drzewa wręcz zapomina się, że Timberborn nadal znajduje się we wczesnym dostępie. Na pierwszy rzut oka tego nie widać – gra działa świetnie, wydaje się bardzo dobrze zbalansowana i zaprojektowana. Wszystko tworzy spójną całość, która nakazuje myśleć, że jesteśmy już bliżej niż dalej premiery pełnej gry. Właściwie jedyny większy problem mam z samouczkiem, a raczej jego brakiem. W grę wprowadza nas kilka podstawowych informacji, ale to wszystko. Właściwie pierwsze miasto czy dwa są skazane na porażkę przez brak wytłumaczenia podstawowych mechanizmów kierujących grą. Musiałem posiłkować się poradnikami by nieco lepiej zrozumieć podstawy gry.
Lekko mogę też ponarzekać na warstwę graficzną gry, bo pod tym względem Timberborn zdecydowanie mogłoby wyglądać lepiej. Liczę, że ten aspekt zostanie jeszcze poprawiony w dalszych aktualizacjach.
Pytanie tylko, kiedy dostaniemy pełną wersję. Produkcja Timberborn rozpoczęła się w 2018 roku, do wczesnego dostępu gra trafiła trzy lata później. W momencie ogłaszania premiery we wczesnym dostępie, twórcy informowali o tym, że potrzebują minimum roku. Minęły 3 lata, a premiery nie widać. Nie można natomiast zarzucić, że twórcy się obijają, bo wprowadzane aktualizacje robią wrażenie, a w najnowszej aktualizacji do gry weszło wsparcie warsztatu Steama. Zwrócić uwagę trzeba też na cenę, bo wzrosła o 10 dolarów i w tej chwili kosztuje 139,99zł. Wydaje mi się, że nadal jest to cena adekwatna do wzrastającej jakości gry. Liczę tylko, że nie będziemy musieli już długo czekać na pełną wersję. Timberborn zdecydowanie w tej chwili mogę z czystym sumieniem polecić.