Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Publicystyka

.hack//G.U. Last Recode czyli klimat który ratuje rozgrywkę

Co właściwie jest najważniejsze w grach? Wielu zapewne bez większego wahania odpowiedziałaby, że ciekawa rozgrywka, unikalne mechaniki i jest to jak najbardziej logiczne. Gry to medium, które w przeciwieństwie do książek czy filmów nie wymaga dobrej fabuły, czy nawet ciekawych postaci. Wystarczy satysfakcjonujący gameplay i ciekawe zbudowane lokacje. Dzięki temu nawet najgorsza historia traci na znaczeniu. Jednak, czy istnieją przypadki gdzie nijaki bądź nawet kiepski gameplay może uratować fabuła i klimat? Zobaczmy na przykładzie gier z kompilacji .hack//G.U. Last Recode.

.hack to całkiem spora marka.

Okej, ale czym jest gra o tak osobliwym tytule? W dużym skrócie to multi franczyza składająca się głównie z gier jrpg, ale też z seriali anime, powieści, nowel czy książek. Historie w tym uniwersum zwykle orbituje około gry MMO The World. Na 15-lecie serii został wydany remaster trylogii G.U. czyli drugiej serii. Dzięki czemu możemy zapoznać się z trzema starymi przygodami Haseo i jedną nową.  Tytuł dostępny jest na PS4, PC i switchu.Review: .hack//G.U. Last Recode – Destructoid

 

Singlowe MMO ze wszystkimi wadami i zaletami tego gatunku.

Temat przeniesienia doznania gier MMO został potraktowany poważnie, dzięki czemu przez większość gier będziemy mogli mierzyć się z monotonną rozgrywką. Chodzimy po generowanych losowo lokacjach (pierwsza część przez około 20 godzin raczy nas tylko trzema typami lokacji) i zabijamy te same stworki, przy użyciu kilku z dostępnych broni. Z czasem dochodzą nowości jak walki na arenie PvP, czy nowe lokacje.  Jednak wszystko i tak szybko się nudzi, przez prosty system walki oraz moby, które prędko przewyższamy poziomem naszej postaci. Jakiekolwiek urozmaicenia nie mają tutaj większego zastosowania, ponieważ sama podstawa nie ma za wiele do zaoferowania. Mimo tego wszystkiego bawiłem się świetnie przez te, bagatela, 100 godzin gry.

Dlaczego? Dzięki interakcjom z graczami! Tak, zdaje sobie sprawy, jak to brzmi, gdy mówię o grze single player jednak symulowanie doznania sieciowego to coś, co wychodzi tej serii jak żadnej innej. Z racji tego, że mamy do czynienia z grą, to oprócz standardowych dla gier kwestii npc z pasującymi do klimatu dialogami, mamy też takie napisane przez graczy. Czyli na luzie bez odgrywania ról i przy użyciu emotek oraz slangu samej gry.

.hack//G.U. Last Recode review

A to nie wszystko, ponieważ jeśli znudzi nam się The World to zawsze możemy się z niego wylogować, wyjść do pulpitu i poczytać forum gry, w którym znajdziemy ukryte questy, popiszemy z innymi, pobierzemy fanarty, które potem możemy ustawić na tapetę. Forum się znudziło? To warto zajrzeć do  internetu, poczytać o aktualizacjach do gierki czy śledzić filmy Online Jacka, by poznać drugą, mini fabułę związaną z wydarzeniami głównej historii? A to i tak nie wszystko, bo jak to tak mieć jedną grę na dysku?  Dlatego w przerwie od The World czy internetu warto włączyć mini grę karcianą Crimson VS, w której na przestrzeni trzech partii możemy zostać mistrzem.

hack//G.U. Vol. 1//Rebirth - a magia do MMO offline | #DensetsuIndica • Densetsu Games

Welcome to The World.

Jednak nie samym klimatem grania w MMO ta gra żyje. .hack stoi równie wysoko poziomem fabuły. W grze wcielamy się Haseo, którego poznajemy  jeszcze jako nooba. Na samym początku swojej przygody, zostaje oszukany przez dwóch PK (Player killer), jednak ratuje go gracz o nicku Ovan, do którego gildii później dołącza. Szybko zaprzyjaźnia się z jej członkami i bawi się z nimi dobrze.

 

Wszystko, co piękne kiedyś się kończy. Ów Koniec zaczyna się od zniknięcia Ovana i pojawienia się Tri-Edge, tajemniczego PK, którego ofiary zapadają w śpiączkę. Shino przyjaciółka głównego bohatera pada jego ofiarą. Opanowany pragnieniem zemsty Haseo poszukuje Tri-Edge, by dowiedzieć się czegoś o tym tajemniczym fenomenie. Gdy udaje mu się odnaleźć sprawce całego zamieszania, jego postać zostaje przez niego zresetowana, a on traci cały swój postęp. Tu zaczyna się vol. 1 przygód naszego białowłosego bohatera. Początek to tak naprawdę tylko streszczenie anime „.hack//Roots”, które wyszło przed grą. 

hack//G.U. Last Recode review: 'The World' ends with you

.hack przede wszystkim stoi klimatem.

Fabularnie .hack jest jedną z tych zawiłych historii, w których nie wszystko jest jasne. Najważniejszym punktem jednak są postacie. Wszystkie są przedstawione w realistyczny sposób — większość loguje się, by sobie odpocząć od problemów świata codziennego. Historia i postacie stają się tym lepsze, ile sami mamy przeżycia z internetowymi znajomymi, którzy nagle znikają z naszego życia lub wręcz przeciwnie, przechodzą do niego. Sama intryga związana z Tri-Edgem, adminami, tajemniczymi śpiączkami, wirusami, twórcami gry sprawia, że ciężko oderwać się od przedstawionej historii. Grafika, nawet na PS2 nie powodowała opadu szczęki. Ratowały to projekty postaci stworzone przez Yoshiyukiego Sadamoto (Zajmował się też Evangelionem) czy egzotyczny steampunkowy klimat The World. No i to, czego nie można odmówić tej grze to genialnie animowane i wyreżyserowane przerywniki, które można by oglądać w nieskończoność.

Muzyka. Po prostu.

Muzyka w  .hack//to po prostu miód na uszy. Nie ma co owijać w bawełnę, to ten typ soundtracku, który na długo zostaje w pamięci i gości na większości naszych playlistach. Chikayo Fukuda po prostu spisał się znakomicie! Poniżej macie jeden przykład i gorącą zachęcam do zapoznania się z całą resztą. Może być to jedna z najlepszych decyzji w Waszym życiu.

Kilka słów na koniec.

.hack//  to specyficzna marka. Nie trafi do każdego, ale tych, których przekona, zostawi z uczuciem dziwnego spokoju i pustki. Jedna z unikalnych gier, które pomimo pozornej nudy, trzymają cię przy sobie. G.U. może dumnie stać przy takich tytułach jak Drakenkard czy Deadly Premonition. Żal ściska serce, że pierwsza seria nadal kisi się w przestarzałych, odrzucających nawet największych fanów mechanikach.