Rogale przestały mnie zaskakiwać, ponieważ ciężko wprowadzić coś świeżego do gatunku. Choć Orbital Bullet nie jest klasycznym rogalem a rogge-litem, to zaciekawił mnie projektem poziomów. Ludzie z SmokeStab zdecydowali, że gra toczyć się będzie w cylindrycznych poziomach i może nie brzmi to fascynująco, ale w grze sprawdza się nieźle.
Karuzela pocisków
Orbital Bullet nie posiada żadnej fabuły, od razu jesteśmy rzucani z pistoletem na pierwszą planszę i mordujemy wrogów. O braku historii pomyślałem dopiero teraz, pisząc ten tekst, bo podczas gry nie zawracałem sobie tym głowy. Fabuła jest tutaj kompletnie zbędna, jedynym naszym zadaniem jest wspiąć się jak najwyżej i ubić ostatniego bossa.
Orbital Bullet podzielony został na światy. Dosłownie kończąc jedną planetę, jesteśmy wystrzeliwani rakietą na następną. Trochę jak w Doomie. Zanim jednak dotrzemy do bossa, konieczne będzie przebicie się przez hordę lokalnej fauny.
Poziomy przypominają cylindry podzielone na pierścienie. Zaczynamy na najniższym i po ubiciu wrogów przechodzimy na wyższy. Powtarzamy cykl, aż wyczyścimy calutki pierścień. Poziomy generowane są losowo, więc czasem znajdziemy linę łącząca dwa cylindry. Całość jest oczywiście wypełniona po brzegi przeciwnikami. Ich rodzajów jest w cholerę. Dodatkowo wraz z postępem gry pojawią się kolejni. Poza klasycznym mięsem do zmielenia, na planszy znaleźć można wybuchające beczki, pułapki w postaci kolców lub pił, chmary nanokomarów itd. I tu właśnie projekt poziomów prezentuje się wyśmienicie. Biegając niejako wkoło, wypluwamy pociski na lewo i prawo. Przeskakujemy nad wrogiem, strzelamy mu w plecy, by za sekundę znów stanąć z nim twarzą w twarz. Czasem prowadzi to do sytuacji, w której gdy rzucimy granat, to ten przeleci cały pierścień, by wylądować przy naszych plecach.
Bullet Hell
Nasza postać z początku to wymoczek, zaczynamy z pistoletem na kapiszony i zerową liczbą umiejętności. Orbital Bullet daje nam tonę broni, więc szybko znajdziemy coś lepszego. Pukawki podzielone są na gatunki w zależności od używanej amunicji. Dodatkowo każda broń może mieć trzy poziomy ulepszenia i daje nam to spory arsenał do zabawy. W trakcie gry uzyskamy perki, które wykupimy za poziomy postaci, wszystkie oczywiście w pełni losowe.
RNG daję się tu we znaki. Czasem dostaniemy już na początku niezłą broń i dobry zestaw perków a czasem wiecie, jak to bywa, wiatr w oczy. Śmierć jest oczywiście permanentna i tracimy wszystko, poza punktami ulepszeń.
Punkty ulepszeń zbieramy, osobno dla klas postaci, umiejętności ogólnych oraz broni. Po śmierci, a ta jest tutaj częsta, wydajemy punkty. Umiejętności ogólne to najczęściej pasywne dodatki jak większy pasek zdrowia czy tarcza. Klasy dają nam już dostęp do umiejętności aktywnych, jak rozstawiana wieżyczka lub granat. Do wyboru mamy cztery klasy z pięcioma umiejętnościami w każdej. I crème de la crème, czyli punkty broni, za te konkretnie odblokujemy nowe karabiny, które znajdziemy w skrzynkach w trakcie rozgrywki.
W deszczu pocisków
Orbital Bullet to przyjemny dla oka pixel art, w którym wszystko jest przejrzyste. W projekcie poziomów nie zabrakło różnorodności. Dżungla jest jadowicie zielona a poziom wodny ślicznie turkusowy. Muzyka w Orbital Bullet to taki Doom w pixelowej wersji. Niestety na jedną planetę przypada jeden krótki utwór i szybko słyszmy, jak zaczyna się zapętlać.
Rozgrywka jest szybka i przyjemna, jeśli ktoś szuka czegoś niezobowiązującego, to Orbital Bullet będzie idealny. Po prawdzie jest całkiem trudno i śmierć bywa frustrująca, ale w końcu za to kochamy rogale.