Wielu ludzi na świecie ma marzenie o zdobyciu jednego z wielu górskich szczytów. Jednak pomimo tego tylko garstce wybrańców udaje się zdobyć choćby te najmniejsze czubki. Jednym z głównych powodów takiego obrotu spraw jest niebezpieczeństwo z tym związane. Kiedy jesteś samotnie na wysokości kilku tysięcy metrów nad poziomem morza, to najmniejszy błąd może kosztować Cię życie. Jeżeli nie potknie Ci się gdzieś noga, to wykończą Cię ekstremalne warunki pogodowe. Jeśli nie padniesz z głodu to z wycieńczenia.
Decydując się na wyprawę w góry nie dość, że musisz być w niesamowicie dobrej kondycji fizycznej, to jeszcze potrzebna Ci będzie zatrważająca ilość pieniędzy. Nic więc dziwnego, że tylko nieliczne jednostki decydują się na tak ryzykowne przedsięwzięcie. Jeżeli mimo tego ktoś nadal marzy o wyprawie na szczyt Mount Everest czy K2 to studio A2 Softworks przygotowało dla Was rozwiązanie. Poznajcie Climber: Sky is the Limit, czyli grę, która stara się w najbardziej realistyczny sposób zasymulować górską wspinaczkę.
Najważniejszy jest dobry plan
Zanim wyruszymy w góry, musimy zaopatrzyć się w odpowiedni sprzęt. Bez niego po zaledwie kilku godzinach będziemy niezdolni do dalszej wędrówki. Climber: Sky is the Limit podchodzi do tej sprawy bardzo poważnie. Aby zacząć nasze podejście do wspinaczki, musimy zaopatrzyć się przynajmniej w wymagane minimum. Zwykle jest to jedzenie, ubranie, drabina oraz lina z kołkami. Jeżeli udało nam się podczas naszych poprzednich wypraw zdobyć trochę pieniędzy, to możemy zakupić również trochę lepsze wyposażenie, które ułatwi nam tę ciężką wyprawę.
Gdy już mamy wszystko, musimy to w odpowiedni sposób ułożyć w naszym ogromnym plecaku. Wydaje się to niepotrzebne, ale trzeba wziąć pod uwagę, że odpowiednia równowaga na górskim szczycie to podstawa. Nie może więc być sytuacji, gdzie jedna strona naszego plecaka jest o wiele cięższa niż druga. Taki błąd mógłby się okazać dla nas fatalny.
Climber: Sky is the Limit mogłoby być na serio dobre
Rdzeń rozgrywki jest naprawdę niczego sobie. Mamy do wyboru całą masę opcji — różne trasy na szczyt, urozmaicone wyposażenie, losowe warunki pogodowe. Widać, że twórcy mają specjalistyczną wiedzę w tej dziedzinie i chcą się nią podzielić ze światem. Niestety są powstrzymywani przez fatalny stan techniczny gry i być może zbyt mało czasu? Początkowo myślałem, że być może tytuł jest nadal w systemie early access, bo wtedy błędy mogłyby być usprawiedliwione. Wyobraźcie sobie jednak moje zdziwienie, gdy się dowiedziałem, że tytuł jest wydany jako gra ukończona. Nie wiem, co jest odpowiedzialne za taki stan rzeczy, ale naprawdę przykro się robi, gdy gra z takim potencjałem jedyne wrażenie, jakie po sobie pozostawia to jeden wielki bubel.
Glitche, błędy i inne
Zamysł Climber: Sky is the Limit na papierze wygląda naprawdę świetnie. Niestety rzeczywistość nie jest tak kolorowa. Już pierwsze minuty po rozpoczęciu gry nie zapowiadają niczego dobrego. Wita nas samouczek, który nie dość, że zasłania połowę ekranu, to jeszcze, gdy jest on aktywny, nie pozwala na wykonanie czynności, o której nam mówi. Idąc dalej widzimy jak nasza postać glitchuje się w skały podczas wspinaczki czy jak ześlizguje się i umiera pomimo pokazującego się dobrego terenu. Na początku mojej rozgrywki w grze nawet nie istniało takie coś jak zapis, więc jeżeli wyszedłeś z gry, to musiałeś wszystkie zdobyte wcześniej szczyty przerabiać od początku. Na sam koniec mamy wisienkę na torcie, jaką były niedziałające osiągnięcia (naprawiono to w ostatnim patchu).
Przykry koniec
Jak bardzo chciałbym móc każdemu ten tytuł polecić, bo formuła i pomysł są naprawdę wyjątkowe, tak z oczywistych powodów nie jestem w stanie. Mam szczerą nadzieję, że twórcy nie zostawią swojego tytułu i dopracują go tak bardzo, jak to tylko możliwe. Na obecną chwilę zalecam jednak dać sobie na wstrzymanie i poczekać kilka tygodni (albo miesięcy). Jeżeli jednak z jakiegoś powodu nadal jesteście zainteresowani to możecie zakupić grę na steamie za 78 złotych.