Aerodynamika to dział fizyki zajmujący się przepływami gazów (głównie powietrza) oraz oddziaływaniami sił między gazem a obiektem poruszającym się względem niego. Nie decyduje jednak o niej tylko współczynnik oporu powietrza, uzależniony od kształtu i gładkości obiektu, ale również powierzchnia czołowa. Dlatego też im niższe nadwozie w samochodzie, tym lepiej. Wiedza ta wykorzystywana jest mocno w sportach motorowych. Jazda w cieniu aerodynamicznym, bądź w strumieniu powietrza za szybko poruszającym się pojazdem to technika często wykorzystywana w celu ułatwienia wyprzedzania. Sprawia to, że doświadczony kierowca nawet jadąc w ogonie stawki, ma szansę się odkuć i ostatecznie skończyć na wysokim miejscu. Dokładnie tak samo wygląda to w Slipstream — nowej ścigałce, która przeniesie Was do przeszłości.
Szczypta inspiracji, łyżeczka retro i wiadro nostalgii
Jeśli okres waszej młodości przypadł na lata 80 i 90, jesteście fanami gier retro albo chociażby odwiedziliście salon z automatami w Yakuzie 0 to na pewno znacie taki tytuł jak OutRun. Wydana w 1986 roku przez SEGĘ wyścigówka wstrząsnęła światem. Posiadała wyjątkowo zaawansowany na tamte czasy silnik, świetną oprawę graficzną, nieliniowy gameplay i fenomenalny soundtrack. Można powiedzieć, że zainspirowała wiele później wydanych gier i ukształtowała to jak obecnie wyglądają tytuły wyścigowe.
OutRun wywarł również duży wpływ na Sandro Luiz de Paula — brazylijskiego dewelopera, który samodzielnie stworzył Slipstream. Na pierwszy rzut oka widać, że tytuł czerpie sporo inspiracji z klasyka SEGI. Nie jest to jednak w żadnym stopniu kopia. Gra ma swoją osobowość i wiele ciekawych pomysłów. Jako ciekawostkę warto również wspomnieć, że specjalnie na potrzeby tytułu został stworzony silnik, aby jak najdokładniej odwzorować uczucie „pseudo-3D”. Jest to szczególnie imponujące, biorąc pod uwagę, że wszystko zostało powołane do życia przez jedną osobę.
Slipstream — ogromne pole do popisu
Rozgrywka w Slipstream jest prosta. Pędzimy przed siebie driftując na zakrętach i omijamy okazjonalne samochody. Jeśli utrzymamy się przez kilka sekund za innym pojazdem odpali się slipstream, który da nam ogromne przyspieszenie. Dzięki temu w zaledwie kilka sekund będziemy mogli znaleźć się przed przeciwnikami. Dobre wykorzystanie tej funkcji jest kluczem do zwycięstwa.
Jedną z najbardziej imponujących rzeczy w grze jest jej zawartość. Tytuł oferuje 6 trybów rozgrywki — Wielką wyprawę, Pojedynczy wyścig, Grand Prix, Cannonball, Wyzwanie czasowe i Battle royale. Wszystko dziać się będzie na jednej z 20 map, które przemierzać będziemy w jednym z 5 dostępnych pojazdów. Dodatkowo każdą mapę możemy przemierzać odwrotnie, co praktycznie dubluje wspomniany wcześniej content. Wybredni mogą zmienić prędkość, w jakiej gra jest odtwarzana czy zmienić filter na CRT czy NTSC. Jakby tego było mało, tytuł wspiera aż 10 różnych języków — w tym polski.
Running in The 80’s
Jest jedna rzecz, bez której dobra gra wyścigowe nie może się obejść. Mam oczywiście na myśli muzykę. Nieważny jak dobry jest tytuł, bez odpowiedniego podkładu nie da się osiągnąć pełnej przyjemności z jazdy. Z tego miejsca zapewniam, że możecie spać spokojnie. Slipstream dostarcza i na tym polu. Towarzyszyć będzie nam bogata wariacja utworów wpasowujących się w takie gatunki jak synthwave, synthpop, jazz, vaporwave czy eurobeat. Podczas rozgrywki oprócz naszych palców na kontrolerze ruszać się będą również stopy, podskakując do rytmu. Każda piosenka idealnie wpasowuje się w klimat, sprawiając, że zapragniemy przenieść się do dawnych lat.
Samochód kierowca dwa bratanki
Tytuł miałem przyjemność ogrywać na konsoli Nintendo Switch. Jest to najlepsza platforma dla lokalnego coopa, więc nie omieszkałem sprawdzić jak działa ono w Slipstream.
Gra pozwala na rozgrywkę od dwóch do czterech osób. Do wyboru mają większość wspomnianych wcześniej trybów. Pojawia się tu jednak pewien problem. Po choćby najkrótszym wyścigu gra wyrzuca nas do menu głównego. Równa się to z tym, że za każdym razem joycony muszą parować się od nowa z konsolą. Po prawdzie nie trwa to jakoś długo, ale gdy powtarza się tę czynność 15 razy podczas jednej sesji, to w końcu potrafią człowiekowi puścić nerwy. Mam szczerą nadzieję, że zostanie to naprawione, bo osobiście odbiera mi to całą chęć do gry ze znajomymi.
Godny następca
Slipstream to naprawdę fascynujący kawałek kodu. Jest nową grą wyglądająca jak żywcem wyjętą z lat 80. Potrafi wzbudzić nostalgię nawet u osób, które urodziły się w XXI wieku. Pomimo archaicznej rozgrywki gra się w nią przyjemniej niż w większość modernistycznych ścigałek. Na dodatek wszystko zostało stworzone przez jedną osobę (!). Fantastycznie się w przy tytule bawiłem i jestem pewien, że będę do niego wracał na krótkie przejażdżki.