Cyberkruki

Strumień myśli o popkulturze

Gry Publicystyka

TES V: Skyrim Anniversary Edition — analiza fenomenu

O piątej odsłonie starych zwojów słyszał chyba każdy. Skyrim dostępny jest praktycznie na każdym sprzęcie, od konsol nowej i starej generacji, aż po lodówki. Dosłownie. Od 11 listopada 2021 roku liczy sobie równą dekadę. Właśnie z tej okazji Bethesda postanowiła wydać dziesiątą już wersję gry nazwaną „Anniversary Edition“. Zawiera ona wszystkie dodatki i obsługuje około 500 modów. Znajdziemy tu też tryb przetrwania, mechanikę umożliwiającą łowienie ryb oraz quest o nazwie „Saints and Seducers”.

Posiadacze Skyrim Special Edition na PC oraz konsole mogą za cenę 89 zł ulepszyć swoją wersję do Edycji Rocznicowej. Jeżeli kupicie najnowszą wersję na konsole tego samego producenta, to bez problemów możecie kontynuować swoją przygodę, bez konieczności zaczynania wszystkiego od nowa.

skyrim

Starość nie radość

Co sprawia, że po tylu latach Skyrim nadal jest tak chętnie kupowany? Co takiego tytuł ma w sobie, że chce się w nim spędzać setki godzin?

Duży wpływ na sukces gry ma czas jej wydania. W 2011 roku ciężko było o tak rozbudowany, otwarty i żywy świat. To, co teraz wydaje się czymś normalnym i wręcz niezbędnym, wtedy zachwycało. Nie sposób nie wspomnieć również o niesamowitym klimacie, jaki Skyrim posiada. Mroźna prowincja Tamriel skrywa w sobie wiele sekretów, zaczynając od tajemniczych dwemerskich ruin, przez majestatyczną akademię magów, aż do zapierających dech szczytów, na których znajduje się Wysoki Hrothgar. Piąta część zwojów prezentuje tak ogromną ilość niezapomnianych lokacji, że zabrakłoby mi palców, gdybym próbował je liczyć.

Skyrim — smocza podróż przez piekło

Nie okłamujmy się. Głównym powodem sukcesu TES V są smoki. Te monumentalne stworzenia emanujące boskością to coś, co przyciągnie absolutnie każdego fana fantasy i nie tylko. Przyznam się, że nawet ja sam wiele lat temu sięgnąłem po Skyrima właśnie dlatego, iż miało ono smoka na okładce. Powszechnie przecież wiadomo, że jeżeli tytuł ma coś wspólnego ze smokami, to automatycznie jest warty uwagi.

Mógłbym powiedzieć, że przyszedłem dla smoków, a zostałem dla wszystkiego innego. Pomimo tego jak fajnie wszystkie gadziny wyglądały, to trzeba przyznać, że walki z nimi nie należały do najprzyjemniejszych ani najciekawszych. To samo tyczy się głównej linii fabularnej, która jest mocno ze smokami związana. Na plus jednak na pewno są smocze krzyki.  Pozwalają (po uprzednim szybkim zapisie…) nieźle sponiewierać postacie niezależne stojące nam na drodze i wiele więcej.

Nos­talgia to tęskno­ta nie wiado­mo za czym (A. de Saint-Exupéry)

Dekada to szmat czasu. Dzieciaki, które na premierę zagrywały się w Skyrima teraz już studiują albo prowadzą odpowiedzialne dorosłe życie. Nic dziwnego więc, że na wspomnienie tych przyjemnych czasów dopada ich nostalgia i niepohamowana chęć ponownego zanurzenia się w ten ogromny świat. W tym miejscu przychodzi Bethesda wydając co chwilę nową edycję swojego flagowego tytułu. Ilość wersji, jaką TES V posiada, jest już tak absurdalna, że sam wydawca zaczął robić sobie z tego żarty prezentując Skyrima w formie głosowej na Alexie oraz lodówce.

Zwiedzać Tamriel możemy na wiele sposobów. Jeżeli posiadamy wersję na Switcha to możemy zanurzyć się w ten świat w każdym możliwym miejscu. Jeśli jesteśmy posiadaczami gogli VR to mamy możliwość wzięcia przeznaczenia we własne ręce i pozabijania kilku smoków patrząc im się prosto w oczy. Fanom tradycyjnych rozwiązań wystarczy, że rozłożą się wygodnie na kanapie i odpalą tytuł na byle jakiej konsoli od siódmej generacji wzwyż.

Nic dziwnego więc, że mając tak wielką ilość opcji Skyrim nieźle sprzedaje się nawet po dziś dzień. Nie sposób zaprzeczyć faktowi, że jest to zwykłe odcinanie kuponów. Osobiście uważam jednak, że to, jak Bethesda starannie doi swoją markę, jest godne podziwu. Mam tylko nadzieję, że obecna edycja będzie już tą ostatnią i jeżeli znowu usłyszymy o serii The Elder Scrolls to tym razem z numerem VI.

Wszystko dobre co się dobrze kończy

Skyrim liczy sobie już 10 wiosen i to widać oraz czuć. Zataić ten fakt mogą jedynie najlepsze mody. Nie znaczy to oczywiście, że nie można się w grze dobrze bawić. Wręcz przeciwnie, pomimo wielu archaizmów gra nadal oferuje emocjonująca przygodę na setki godzin… jeśli tylko przymkniecie oko na kilka elementów. A jeżeli interesuje was historia całej serii, to odsyłamy do naszego materiału, w którym obszernie opisaliśmy każdą odsłonę.